31 marca 2013

Bublownia 1


Cześć!
Mam tu dwa buble! Przybywam, by was ostrzec przed nimi :P
Tę serię postów nazwę "Bublownia" :P

Pierwszy z nich to szampon odbudowujący Garnier Ultra Doux olejek awokado i masło karite. 
Producent zapewnia nas, że produkt intensywnie odżywia i nadaje miękkość włosom. Przeznaczony jest do włosów suchych i zniszczonych, czyli takich jak moje. Ja z producentem się nie zgodzę. Nie wiem czy ten szampon odżywia, bo trudno to stwierdzić, ale z pewnością nie sprawia, że włosy są miękkie.
Gdyby nie robił z nimi nic, a jedynie mył, nie uznałabym go za bubla. Jednak ten szampon robi katastrofę na głowie. Włosy po umyciu są oblepione samym produktem. 
Wyglądają nieświeżo, jakby były niedomyte lub niespłukane. Dodatkowo trudno je wysuszyć. Jeśli już się to uda, są ciężkie i bynajmniej nie miękkie. Są wręcz klejące. Początkowo myślałam, że go słabo spłukałam, jednak przy kolejnym użyciach, uznałam, że to wina produktu. Szampon ładnie pachnie, ma fajną, gęstą konsystencję, ale co z tego, skoro włosy po jego użyciu wyglądają gorzej niż przed.
BUBEL.

Druga rzecz, której polecam wam się wystrzegać to zmywacz do paznokci Be beauty z olejem kokosowym i gliceryną. 
Skusiłam się, bo miał pompkę i pomyślałam, że jeśli się skończy, będę przelewać do buteleczki inne zmywacze.Wygoda? A skąd! Zacznę właśnie od opakowania. Jest małe - 150 ml. Pompka jest aboslutnie niepraktyczna, bo jest zwyczajnie nieszczelna. Zmywacz wylewa się z butelki, co całkowicie dyskwalifikuje ten rodzaj opakowania. Zdarzyło mi się, że w kosmetyczce zmywacz stopił mi plastik z paletki Sleek oraz trzonek pędzla. Dodatkowo, jeśli naciśnie się pompkę zbyt wiele razy, zmywacz pryska na wszystkie strony. Ale opakowanie to nic! Produkt masakrycznie przesusza paznokcie i skórki, mimo iż na opakowaniu jest napisane, że chroni skórę przed wysuszeniem. Jest tam też taka ciekawostka- najpierw producent pisze, że zmywacz natłuszcza, a w następnym zdaniu, że pozostawia płytkę "lekko odtłuszczoną". Cóż za konsekwencja. Efekt w każdym razie jest taki, że skóra wokół paznokci jest tak sucha, że widać jej popękaną strukturę. Oprócz zmywania lakieru, robi same szkody. Poza tym śmierdzi tak, jak żaden inny zmywacz. Ten zapach jest nie do wytrzymania. 
Żałuję, że kupiłam, ale tego błędu na pewno nie powtórzę.

Mam nadzieję, że udało mi się Was odwieść od zakupu tych rzeczy i przez to nie wyrzucicie pieniędzy w błoto.

A jak tam u Was? Trafiły Wam się ostatnio jakieś buble? Piszcie!

Miłego dnia!

PS Wesołych Świąt Kochani! :*

30 marca 2013

L'oreal Triple active dzień Krem nawilżająco-ochronny


Cześć!
Pojawiam się z recenzją kremu L'oreal Triple active dzień. Zużyłam już cały słoiczek, więc mogę napisać o nim kilka słów.

Przeznaczenie
Skóra normalna i mieszana.

Cena (wg. wizaz.pl)
25 zł/50 ml

Od producenta:

Opakowanie
Szklany, ciężki słoik z zakrętką, w środku dodatkowa przykrywka. Na opakowaniu naklejki, które nie odklejają się bez ingerencji wścibskich paluchów :P Wszystko zamknięte w kartonowym pudełku.

Wchłanianie
Ekspresowe!

Współpraca z makijażem
Bardzo dobra z racji szybkiego wchłaniania i nie pozostawiania tłustej warstwy na twarzy.

Konsystencja
Gęsta na tyle, by nie przelewać się w słoiczku. Bardziej wodnista niż tłusta.

Zapach
Typowy dla kremu, nie jest drażniący.

Nawilżenie
Średnie. Na dzień, na wiosnę - ok. Na zimę i jesień stanowczo za słabe przy mojej cerze (mieszana w kierunku do suchej). 

Skład

Uwagi
Zbyt duża ilość kremu lubi się wałkować, a ja mam tendencję do nakładania ekstremalnych dawek nawilżaczy ;)

Podsumowanie
Ten krem to średniaczek. 
Po marce L'oreal spodziewałabym się czegoś więcej. 
Dla cery normalnej może i owszem, dla mieszanej będzie za słaby, zwłaszcza na chłodniejsze dni. 
Dużym plusem jest bardzo szybkie wchłanianie się kremu. Opakowanie może być problemem w podróży, bo jest naprawdę ciężkie, zbyt ciężkie. Największym minusem jest wałkowanie się kremu.
Przy porannym pośpiechu taka atrakcja nie jest raczej pożądana. Cena jest zbyt wysoka w stosunku do jakości. Krem nie powinien kosztować więcej niż 10 zł. Krótko: z pewnością nie skuszę się na niego, szukając kolejnego nawilżacza do twarzy w drogerii.

Moja ocena: 3-

Miałyście ten krem? Jaki, dobrze nawilżający, specyfik polecacie na dzień?

Miłego dnia!

20 marca 2013

Swatchowisko - Urban Decay Naked2

Cześć!
Całkiem niedawno stałam się posiadaczką kultowej już palety Naked2. 
W związku z tym chciałabym pokazać Wam ją z bliska. Póki co tylko swatche, bo na ostateczne sądy i opinie jest zbyt wcześnie.
Miłego oglądania :)








Miłego dnia!

3 marca 2013

Zdobycze lutego

Cześć!
Luty minął jak z bicza strzelił. W związku z tym mam do pokazania zdobycze tegoż miesiąca. 
Moja kochana M. zawsze o mnie myśli (to jest NIESAMOWITY człowiek :*) i w lutym dostałam od niej kilka rzeczy.
Puder matujący w kompakcie Sephora w kolorze medium, ma bardzo charakterystyczny zapach wosku pszczelego.
Obok niego leży róż Wibo z jedwabiem i witaminą E w niezidentyfikowanym kolorze - wytarł się ;) Jest to odcień raczej malinowy, matowy, świeży.
Mam tu także sztuczne rzęsy Active cosmetics numer 01. Jeszcze ich nie nosiłam, ale już widzę w nich potencjał - mają ładną gęstość i różnorodnie poprzycinane włoski. 
Kolejna rzecz to szminka firmy Ingrid w kolorze 55 Tutti Frutti - róż, nieco perłowy, choć nie przesadnie. Bardzo spodobał mi się ten kolor i towarzyszy mi ostatnio dość często :)

Próbki Diora - także od M. Miniatruka tuszu Diorshow new look w kolorze czarnym. Ma małą szczoteczkę i jest dość specyficzny, trudno mi o nim powiedzieć coś więcej.
Próbka podkładu Diorskin nude odcień medium beige - jeszcze nie miałam okazji przetestować. Rozśmieszyła mnie mini tubka (3 ml).
Na zdjęciu towarzyszy im żółty lakier Maybelline Colorama nr 749. Dostałam go od mojej przyjaciółki - nie wiem co jej przyszło do głowy, żeby kupić mi taki kurczakowy kolor. Wiem, że jestem szalona, ale żeby aż tak?

Dostałam także spóźniony prezent urodzinowy (a tam, półtora miesiąca ;)). Zestaw składający się z naszyjnika z Wróżką ewentualnie Dzwoneczkiem z Piotrusia Pana oraz kolczykach sztyftach z takim też wzorem.
Kryształki, z których zrobione są skrzydła wróżki oraz te maleństwa w kolczykach połyskują tęczą.
Świetny efekt. Niestety nie udało się go ująć na zdjęciu.
Zestaw ten pochodzi ze sklepu Bijou Brigitte. 

Ostatnie produkty to zakupy. 
Kupiłam płyn micelarny BeBeauty - czytałam dobre recenzje, więc się skusiłam, zwłaszcza,
że kosztuje 4,49 zł. Zobaczymy.
Stałam się także posiadaczką dziwnej rzeczy, która nie ma swojej nazwy, a przynajmniej nie jest mi ona znana (jeśli wiecie jak nazywa się ta mała chińska rzecz to bardzo proszę o komentarz z nazwą ;)).
Jest to nakładka, która ma służyć dokładnemu pomalowaniu rzęs bez efektu odbicia się tuszu na górnej czy dolnej powiece. Całkiem przydatny produkt. Kosztował 3,49 zł na allegro. Szukając go trzeba wpisać "perfekcyjne tuszowanie rzęs".
Mam tu także dwa rozświetlacze. Pierwszy Essence z limitki Wild Craft, drugi Catrice z edycji SpectaculArt. Kupiłam, bo były z zestawie, a zależało mi na tym Catrice.
Nie wiem jeszcze co zrobię z Essence. Obydwa są fajne, choć różnią się od siebie znacząco. 

I NAJLEPSZA, NAJWSPANIALSZA rzecz kosmetyczna z całego lutego!
Paletka Sleek SAFARI! 
Udało się! Zdobyłam ją!
Bardzo mi na niej zależało, głównie dlatego, że jest niemalże nie do zdobycia. Napisałam do jednej z blogerek, kiedy dowiedziałam się, że niewykluczone, iż zechce ją oddać, odpisała i jest :)
Jestem zachwycona. Nie podeszły mi tylko dwa cienie - żółtopomarańczowy (ten obok czarnego) oraz matowy, butelkowy zielony. Reszta jest niesamowita. Piękny szampańskozłoty, czekoladowobrązowy i matowe cappuccino w dolnym rzędzie oraz zgniła zieleń i stalowozielony w górnym, podbiły moje serce. 
Zapewne pojawi się recenzja i swatche :) Cudeńko!

Na koniec zdobycze książkowe, czyli II i III część trylogii 50 odcieni szarości. Obydwie dostałam od Mojego Lubego. Niestety na zdjęciu tylko jedna, gdyż drugą pożyczyłam. Przeczytałam a moja opinia na temat całej sagi pojawi się w tym tygodniu :)

Miłego dnia!