17 października 2012

Lirene - Balsam brązująco-ujędrniający Cafe Mocha - recenzja

Cześć!

Dziś kilka słów o słońcu w butelce, które pachnie kawą ;)
(opakowanie)
Mimo, iż nie jestem jakąś szczególną fanką opalenizny, to i na mojej toaletce gości produkt, który takową reprezentuje. Balsam Lirene kupiłam już jakiś czas temu, jednak przy moim nieregularnym stosowaniu tego typu rzeczy, mam go do tej pory. Nie to, że mi się nie podoba - przeciwnie, uważam jednak, że nie potrzebuję na co dzień efektu, który on daje.
(kilka słów od producenta)
 Trochę spraw technicznych: 
Butelka bardzo pozytywna wizualnie, poręczna i zawiera 250 ml produktu. Dużym plusem jest wklęsłe miejsce w górnej części opakowania, które ułatwia jego otwieranie. 
Zapach, o którym już wyżej wspomniałam, jest lekko kawowy - nie jest zbyt intensywny, jednak na ciele utrzymuje się dłuższy czas (a przynajmniej do rana, jeśli aplikujemy go wieczorem). Nie jest to jednak uciążliwe. Konsystencja jest delikatnie rzadsza niż ta w standardowych balsamach, nie sprawia to jednak problemu.  Po aplikacji produkt nie lepi/klei się. Czas wchłaniania się w skórę uznaję za satysfakcjonujący. 
Cena to ok. 12 złotych. Można go dostać w Rossmannach, Naturach i innych drogeriach - ja swój nabyłam w małym sklepiku w mojej okolicy. Występuje w dwóch wersjach: do ciemnej karnacji (Cafe Mocha) i do jasnej (Cafe Latte). Ja posiadam Cafe Mocha, jednak nie uważam, by był jakoś wyjątkowo ciemny i myślę, że Bladolicym też nie zrobi krzywdy ;)
 
(wklęśnięcie ;))
Należy zauważyć, że jest to kosmetyk w miarę delikatny i trudno jest z nim przesadzić, narobić sobie plam czy zacieków. Trudno, co nie znaczy, że jest to niemożliwe. Bywają bowiem miejsca, na które należy zwrócić szczególną uwagę - są to nadgarstki i kolana. Tam trzeba rozetrzeć balsam dokładniej, gdyż są to takie obszary, w których ten bohater lubi "zaistnieć bardziej" :P
Ważnym jest też, by dokładnie umyć dłonie po aplikacji tego produktu - zdarza mu się zostawiać pomarańczowe ślady między palcami (potwierdzono doświadczeniami własnymi :P).
(konsystencja)
Ja stosuję go dzień przed większymi wyjściami. Nakładam balsam na noc, a rano (zaznaczam, że mowa tu o JEDNEJ aplikacji) efekt jest widoczny. Wygląda to na zdrową, lekko muśniętą słońcem skórę. Stosuję go wyłącznie "jednorazowo", nigdy nie używałam go regularnie, więc nie wiem, jak długo efekt utrzymuje się przy takowym użytkowaniu. Balsam nie daje koloru pomarańczowego (jak zdarzało się niektórym produktom tego typu), oprócz wyżej wspomnianych przypadków z dłońmi. Nawilżenie jest całkiem niezłe, jednak przy bardzo suchej skórze będzie ono niewystarczające. Efektu ujędrniającego nie stwierdzono - nie tego też od niego oczekiwałam. 
Podsumowując - jest to mój ulubiony balsam brązujący. 
Na tę chwilę nie czuję potrzeby, by go zmieniać czy testować inne produkty z tej grupy - ten w zupełności spełnia moje oczekiwania.
   (skład)  
Moja ocena: 5

A Wy jak go oceniacie? Też jest Waszym ulubieńcem, a może wręcz przeciwnie?

Miłego dnia!

9 komentarzy:

  1. Mmmm, ciekawa recenzja :)

    Dopiero co założyłam bloga, będzie mi badzro miło jeśli zajrzysz ;>
    http://cut-your-jeans.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Było już tyle pozytywnych opinii na jego temat ze chyba w końcu sie skusze :)

    Jeżeli masz ochotę zapraszam na

    www.blondineczka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się :D

    Miałam i też baaardzo lubiłam ;) zresztą Lirene to w ogóle fantastyczna marka ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Może się na niego skuszę :) Zawsze dawałam sobie spokój z balsamami brązującymi bo miały okropny zapach. Może ten będzie ok:)

    OdpowiedzUsuń
  5. mój ulubiony balsam brązujący :)
    p.s. przy okazji zapraszam na pachnący konkurs Bath&Body Works :)

    OdpowiedzUsuń
  6. uwielbiam Lirene ;) używam od zeszłego lata i jak na razie nie rezygnuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. używam już drugie opakowanie, bardzo lubię ten balsam i ma wielki plus za to,że nie zostawia plam na ciele :)

    OdpowiedzUsuń
  8. bardzo ciekawa recenzja :)
    Chyba się na niego skuszę :D

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to dla mnie ogromna radość, na każdy odpisuję i staram się odwiedzić jego autora, jeśli również prowadzi bloga.

Nie wstydź się, napisz coś ;)