20 lutego 2014

Eveline Argan Oil Przeciwzmarszczkowy regenerujący krem na noc

Cześć!

Czy wy też macie tak, że widzicie na etykiecie słowo "arganowy" i bierzecie w ciemno? Ja tam właśnie mam. Dziś będzie o jednym z takich argonowych kusicieli. Mowa o przeciwzmarszczkowym regenerującym kremie na noc z serii Argan oil marki Eveline.

 Skład:

Natknęłam się na niego przeglądając półki w Inter marche. Po przeczytaniu składu i przeanalizowaniu wydatków uznałam, że mogę go kupić w tej cenie (ok. 15 złotych). Krem ten był tak zabezpieczony przed wścibskimi paluchami, jakby był co najmniej skarbem narodowym - doliczyłam się czterech przeszkód, by dostać się do samego kremu. Za to ogromny plus dla marki Eveline. Sam słoik jest szklany, ciężki i zawiera 50 ml produktu. Kolor kremu to brzydka żółć, a zapach przywodzi mi na myśl kwiaty. Najdziwniejszą rzeczą w tym produkcie jest jego konsystencja - jak gęsty budyń, ale też taka, że dotykając delikatnie, nie maczamy palca w kremie, ale wodzimy po jego powierzchni. Lekko sztywna, jakby elastyczna? Jeśli uważacie, że plotę bzdury o tej konsystencji, to musicie tego dotknąć. Nigdy się z niczym takim nie spotkałam. Z resztą spójrzcie na zdjęcie poniżej, już sam wygląd tego kremu jest dziwny.


A co z działaniem? Pomyślałam, że skoro początek jego składu jest dobry - na trzecim miejscu olej arganowy, na czwartym gliceryna, na piątym kwas hialuronowy, może być to dobry nawilżacz na noc, zwłaszcza zimą. Spodziewałam się dużej dawki nawilżenia, wygładzenia skóry. Niestety. Moje oczekiwania nie zostały spełnione. Mimo zawartości wcześniej wspomnianych składników krem ten nie nawilżał mojej skóry w stopniu zadowalającym. Po przebudzeniu miałam suche miejsca na twarzy, które pojawiają się u mnie zawsze, jeśli mój krem za słabo nawilża. Nie zauważyłam też żadnej regeneracji - no ale jak można ją zauważyć? Niech ktoś mi to wyjaśni. Mam też pewne zarzuty co do uczucia, zaraz po aplikacji. Krem się słabo wchłania, kiepsko rozprowadza. Nałożony taką dawką, jaką nałożyłabym inny krem, daje uczucie ściągnięcia skóry - bardzo dziwne, nienaturalne wrażenie. Dopiero po dołożeniu jeszcze jednej warstwy ten dyskomfort mija. Co za tym idzie - krem jest niewydajny, ponieważ muszę nałożyć go dwa razy więcej niż innego produktu. Jedyne, co zauważyłam przyjemnego to fakt, iż po przebudzeniu skóra jest gładka w dotyku (mimo iż ma suche placki ;)). Ten efekt mija jednak, kiedy przemywam rano twarz tonikiem. Przy zmywaniu także zauważyłam, że wacik jest zwyczajnie brudny. Nie chodzi mi o kurz, który się przykleił do twarzy w nocy, ale o barwnik tego kremu. Wacik zbiera pigment z twarzy, co oznacza, że krem się całkowicie nie wchłonął.


Podsumowując, krem może być odpowiedni dla osób z cerą normalną, dla mojej przesuszonej skóry jest za słaby. Nie podobało mi się też jego nakładanie, uczucie ściągnięcia i to, że po zmyciu zostawał na waciku. Może u kogoś innego się sprawdzi? Może faktycznie dla osób z cerą dojrzałą (w końcu to produkt przeciwzmarszczkowy ;)). Ja jednak mówię mu: dzięki, pa. Niestety, jak się okazuje, nie wszystko złoto, co ma "argan" w nazwie ;)
A co tam u Was? Też ogarnęło Was arganowe szaleństwo?

Miłego dnia!

5 komentarzy:

  1. Ja również na słowo Argan na etykiecie reaguję często zakupem produktu ;) I właśnie ostatnio w ten sposób urządziłam się również kremem, z którym się męczę :) A ten ma dość ciekawą konsystencję i kolor, ale jak piszesz, że rano zmywasz twarz tonikiem i kolor nadal zbiera się na płatek, to nie jest to zbyt zachęcające.

    OdpowiedzUsuń
  2. patrzyłam na niego w sklepie, ale jak widać na szczęście nie wzięlam ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przykro mi, że się u Ciebie nie sprawdził. Konsystencja wydała mi się bardzo ciekawa, ale co z tego skoro się nie wchłania i nie nawilża odpowiednio skóry :/

    OdpowiedzUsuń
  4. o jeny ta konsystencja mnie powala! w kosmetykach takich przynajmniej liczyłam na zapach

    OdpowiedzUsuń
  5. dobrze, że nie kupiłam, a miałam ochotę ;)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to dla mnie ogromna radość, na każdy odpisuję i staram się odwiedzić jego autora, jeśli również prowadzi bloga.

Nie wstydź się, napisz coś ;)