24 lutego 2014

Szampon wzmacniający Garnier Fructis Goodbye demage

Cześć!

Dzisiejszy post będzie nietypowy, jak na mnie, bo będę się rozwodzić na temat szamponu do włosów. Jedni powiedzą - szampon, jak szampon, po co o nim pisać. Inny będą zdania, że on podstawę pielęgnacji włosów. Szczerze przyznam, że zaliczam się do tej pierwszej grupy i nie sądziłam, że taki oto produkt będzie miał swoją notkę na blogu, ale ma. Mowa o produkcie Garnier Fructis z serii Goodbye demage.


Od razu zaznaczę, że szampon nie ma dla mnie dużego znaczenia. Nie mam też od niego dużych wymagań (a może mam?). Przede wszystkim ma myć włosy - proste i logiczne. Zaraz po punkcie pierwszym, ma nie szkodzić, czyli nie działać negatywnie na skórę głowy, jak i same włosy. Jak myślicie, co mi zrobił, a czego mi nie zrobił ten szampon, że aż chcę o tym napisać? Przeczytajcie dalej.


Szampon wzmacniający Fructis firmy Garnier jest skierowany do posiadaczek włosów bardzo zniszczonych z rozdwojonymi końcówkami. Jak widzę "rozdwojone końcówki" na etykiecie to biorę w ciemno! Oczywiście nie wierzę w to, że produkt, który mam na głowie dwie minuty, przemieni mi włosy w piękne Roszpunkowe pukle, ale mam nawyk wrzucania do koszyka cudów, które mają je odbudować. Nie, nie spodziewajcie się tu łez i smutków dlatego, że ten produkt nie naprawia końcówek :P Nie o to mi tu chodzi.Chciałabym raczej napisać, że po tym szamponie moje przetłuszczające się włosy zaczęły się przetłuszczać w stopniu ekstremalnym. Myję włosy wieczorem i oczekuję, że do następnego wieczora będą wyglądać dobrze. Po użyciu tego szamponu wyglądały źle już przed południem. A to uważam za absolutnie niedopuszczalne. Nie muszę chyba dodawać, że żadnych efektów przyjaznych dla oka nie zdążyłam zauważyć, skoro tak szybko włosy wyglądały na nieświeże. Jednak to nie jest jedyne co mam mu do zarzucenia. Największym jego przewinieniem jest to, że podrażnił mi skórę głowy, spowodował takie swędzenie, że zastanawiałam się czy to aby nie jakaś choroba. Jestem pewna, że to właśnie ten produkt jest winny tragicznej sytuacji mojego skalpu, ponieważ kiedy byłam u rodziców i korzystałam z innego szamponu, wszystko było w porządku. Nie zmieniłam w tym czasie także odżywki. Całe szczęście sytuacja jest już opanowana, wystarczyło przestać go używać.
Skład:

Nie mam pojęcia co on w sobie ma, że aż tak zadziałał na moją szanowną głowę, w każdym razie nie chcę go więcej oglądać. Mimo ładnego zapachu, przyjemnego designu i nienajwyższej ceny ODRADZAM. Co nie zmienia faktu, że mam chrapkę na serum do końcówek z tej samej serii ;)

Używałyście tego szamponu? Czy u Was także się nie sprawdził? Dajcie znać!

Miłego dnia!

8 komentarzy:

  1. Używałam kiedyś. I więcej po niego nie sięgnę! Dostałam PASKUDNEGO łupieżu, którego nie mogłam się pozbyć. Fuuuu i tyle!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no to całe szczęście, że u mnie się skończyło na lekkim podrażnieniu :P

      Usuń
    2. oj miałaś szczęście :P

      Usuń
  2. dzięki za info, będę się od niego trzymała z daleka!:)

    OdpowiedzUsuń
  3. u mnie z reguły szampony z GARNIER się nie sprawdzają i nie mam pojęcia czym to jest spowodowane :(
    Bardzo przyjemny blog! Będę zaglądała częściej :))
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  4. osobiście bardzo lubię wszystkie szampony z garniera i tego też:) Obserwuję i zapraszam do siebie:)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to dla mnie ogromna radość, na każdy odpisuję i staram się odwiedzić jego autora, jeśli również prowadzi bloga.

Nie wstydź się, napisz coś ;)