23 stycznia 2015

Denko nr 20

Cześć!

To już trzecia odsłona denka-giganta! Zapraszam do czytania i oglądania!
Róż Natural Collection w kolorze Rosey glow był moim ulubieńcem i długo mi towarzyszył, jednak pewnego dnia upadł i nie było co ratować. Miał kolor brudnego różu i nadawał się także do lekkiego konturowania policzków. Był zupełnie matowy i naprawdę ładny. Podkład Rimmel Wake me up to mój ulubieniec od kilku lat. Uwielbiam jego rozświetlające wykończenie i to, że po prostu pięknie wygląda na twarzy. Jestem uzależniona od jego zapachu. Miniatura podkładu max factor lasting performance przypomniała mi, dlaczego go nie lubię. Na twarzy wygląda ciężko i bardzo postarza. Do tego gama kolorystyczna uderza w różowe tony, co mi się nie podoba. Nie, nie, nie. Jedwabisty podkład rozświetlający marki AA bardziej krył niż rozświetlał. Wyglądał jednak jakoś nieświeżo, nie podobał mi się. A teraz porażka roku - kamuflaż Pierre Rene. Ciężki, tłusty, spływał w przeciągu trzydziestu sekund. Najjaśniejszy kolor nie jest wcale jasny, a do tego jest pomarańczowy. Nie nadawał się ani pod oczy, ani na niedoskonałości. Zużyłam go tylko dlatego, że próbowałam nałożyć go na całą twarz, jednak i to nie zdało egzaminu. Porażka na całej linii.
Zużyłam także dwie farby do włosów Joanna Naturia w odcieniu palona kawa - ten kolor nie przypadł mi jednak do gustu, bo był wyraźnie ciepły i miał rudawo-czerwone tony, których u siebie nie lubię. Dobrze się jednak utrzymywała i nie wypłukiwała z włosów. Sprawiała także, że pięknie błyszczały.
Zapachy zużywam rzadko. Teraz udało mi się wykończyć buteleczkę Outspoken by Fergie od Avon. Bardzo lubię ten zapach, jest wieczorowy i trudny do opisania. Poza tym buteleczka wygląda pięknie, a perfumy są niedrogie. Polecam. Miałam także próbkę zapachu Mexx Energizing woman, jednak mocne grejpfrutowe nuty do mnie nie przemawiają. Kolejna próbka to Avon Ultra sexy - kwiatowe, ale zupełnie nieszczególne i banalne.
Maskara LadyCode Super volume to przeciętniak, dawała bardzo naturalny, dzienny efekt. To jednak nie jest to, czego szukam. Natomiast Eveline Volume Celebrities to hit ostatnich miesięcy. Pięknie pogrubia rzęsy u nasady, a rozdziela na końcach. Daje równomierny efekt, trochę jak sztuczne rzęsy o bardzo naturalnym kształcie. Bardzo lubię. Kolejny tusz to Volume vertige od Yves rocher - o ile ta marka zachwyca mnie pielęgnacją, tak kolorówką już nie bardzo. Rzęsy po jego użyciu wyglądały dziwnie - jedne były dłuższe, inne krótsze. Do tego osypywał się okrutnie już od pierwszych użyć. Za taką cenę (regularna - 65 zł) można dostać dobry tusz od L'oreal czy Bourjois. Nie polecam. Do kredki do brwi od Catrice mam mieszane uczucia. Szybko można było nią namalować włoski, ale nie był to efekt, który przypadł mi do gustu. Mam wrażenie, że była zbyt woskowa i dawała lekko błyszczący look. Plus za kolor (020) idealny dla większości ciemnych blondynek i szatynek. 
Dajcie znać jak Wam idzie zużywanie zapasów kosmetycznych! 
Miłego dnia!

11 komentarzy:

  1. musze kiedys tego podkladu spróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  2. u mnie wake me up się średnio sprawdzał:/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie na każdej cerze dobrze wygląda - to fakt, ja mam normalną w kierunku suchej i u mnie spisuje się świetnie.

      pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Zazdroszczę tyle zużyć kolorówki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi maskara Eveline Celebrites nie podeszła. Osypywała się strasznie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No ładne zbiory ! :) outspoken od fergie mam w dwóch wersjach ta ze zdjęcia i taka szara :) u mnie chyba w tym miesiącu bez denkowo bo mam raptem 3 rzeczy i wstrzymam się

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie miałam nic z tych produktów... Tusz z Eveline mnie zaciekawił, ostatnio w ogóle bliżej zaczęłam się interesować kolorówką tej marki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tusz i pomadki z tej samej złotej serii gorąco polecam!

      Usuń

Każdy komentarz to dla mnie ogromna radość, na każdy odpisuję i staram się odwiedzić jego autora, jeśli również prowadzi bloga.

Nie wstydź się, napisz coś ;)