30 kwietnia 2016

Yves rocher - Kredki Magnetyczne spojrzenie

Cześć!
Od dłuższego czasu przeglądając katalogi Yves rocher moją uwagę zwracały żelowe kredki do oczu Magnetyczne spojrzenie. Kolory wyglądały na tyle intrygująco, że zamówiłam od razu aż 3 sztuki! Czy nie pożałowałam zakupu aż tylu kredek naraz? Żeby się tego dowiedzieć czytajcie dalej!
Żelowe kredki Magnetyczne spojrzenie występują w 15 wariantach kolorystycznych i 3 wykończeniach - matowym, połyskującym i satynowym. Należą one do kosmetyków struganych, więc trzeba mieć to na uwadze - praca przy takich produktach trwa dłużej. Waga produktu to 1,2 grama, a jego cena waha się między 17 a 26 złotych. Producent twierdzi, że można nakładać go zarówno na powiekę, jak i na linię wodną.
Kolory, które ja wybrałam to błękitny (12 Bleu agave), ciemna noc (08 Bleu Volubilis) i zieleń bambusowa (11 Bambou). W nawiasach zapisałam zagraniczne nazwy, gdyż wyszukanie w internecie polskich swatchy graniczy z cudem, a dopasowanie oryginalnych opisów do tych naszych nie jest, wbrew pozorom, takie łatwe. 
Ciemna noc to granat pomieszany z kolorem szmaragdowym. Jego wykończenie to satyna.
Błękitny to absolutnie unikatowy kolor. Jest bardzo jasny, lekko wpada w miętę. Jest całkowicie matowy.
Zieleń bambusowa to jasny i soczysty odcień. Ma satynowe wykończenie.
Kredki są bardzo miękkie, jak na żelowe produkty przystało. Wygodnie się nimi maluje, całkiem dobrze się je struga, co dziwi biorąc pod uwagę ich konsystencję. Gama kolorystyczna jest bogata, ale nie to jest jej atutem - przede wszystkim zwraca na siebie uwagę nietypowość kolorów. Nie widziałam, żeby inna popularna marka dysponowała takimi odcieniami kredek do oczu - u Yves rocher mamy bardzo intensywny fuksjowy róż, matową jaskrawą żółć czy rażący pomarańcz. Kolory są absolutnie zachwycające! Kreska na górnej powiece zrobiona tymi produktami wytrzymuje aż do demakijażu. Niestety nie w stanie nienaruszonym. Kreska z upływem godzin lekko blaknie, granice stają się mniej ostre. Lekko odbija się także powyżej załamania. Zaradzić temu można mocno matującym pudrem lub cieniami nałożonymi na bazę i w takich tylko kombinacjach te kosmetyki noszę. Na suchych i mniej problematycznych powiekach produkt nie powinien nigdzie migrować. Dla mnie jest to jednak nieco uciążliwe, dlatego decyduję się na ich użycie wtedy, kiedy mogę pozwolić sobie na kontrolowanie makijażu. Na linii wodnej utrzymują się krócej - około 4 godziny, ale w tej strefie rzadko która kredka wytrzymuje dłużej.
Podsumowując - Yves rocher proponuje nam kredki z cudownych kolorach i o bardzo przyjemnej konsystencji. Dla osób z powiekami niezbyt wymagającymi będą idealne. Dla tych borykających się z nadmiernym wydzielaniem sebum w tej okolicy, sprawdzą się tylko we współpracy z innymi kosmetykami. Sami zdecydujcie czy chcecie poświęcić kilka chwil więcej, by zachwycić fenomenalnym kolorem na oku, czy też oszczędzić sobie nerwów podczas noszenia i ewentualnego odbijania. Ja zdecyduję się jeszcze na dwa, może trzy kolory (z pewnością będzie to boski i wiecznie wyprzedany brąz).
A tak wyglądają na oku: w wersji solo kredka błękitna, w wersji multikolorowej wszystkie trzy odcienie.
Znacie te produkty? Jakie inne żelowe kredki polecacie?

Miłego dnia!

5 komentarzy:

  1. Czyli u mnie mogłyby się nie sprawdzić, ale to nie zmienia faktu że kolory są cudne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale pięknie te kolory wyglądają na oczach! Super. Ja miałam tylko w kolorze czarnym , ale byłam z niej bardzo zadowolona.
    Przerabiałam różne kredki, obecnie mam z Rimmel Scandaleyes, i bardzo przypadła mi do gustu.
    Bardzo ciekawy i inspirujący blog. Obserwuję :)
    Jakbyś miała chwilę zapraszam do siebie :) Jak Ci się spodoba, zaobserwuj sprawisz mi wielką radość. Życzę udanego weekendu! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. piękny ten błękit i granat ;) ja miałam kiedyś z Avonu i była całkiem fajna xD

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to dla mnie ogromna radość, na każdy odpisuję i staram się odwiedzić jego autora, jeśli również prowadzi bloga.

Nie wstydź się, napisz coś ;)