Cześć!
Dziś mój blog obchodzi swoje czwarte urodziny!
To niebywałe, że piszę tutaj już tak długo. Dziś też chciałabym zakończyć swoją
działalność blogerską. Podjęłam tę decyzję dość spontanicznie na początku
września, ale uznałam, że urodziny będą odpowiednim dniem na oficjalne
zamknięcie - taką ładną klamrą kompozycyjną.
Powodów ku temu jest kilka. Blog miał być
dla mnie miejscem, w którym chaos kosmetyczny w mojej głowie nabierze sensu i
ubrany w słowa zniknie z mojej głowy w momencie, gdy litery pojawią się na
ekranie. Tak się niestety nie dzieje, powiem więcej - bałagan robi się coraz
większy.
Zauważyłam też, że przez ostatnie
miesiące w mojej głowie dzieje się coś niedobrego - zaczynam myśleć kategoriami
konsystencji, kompozycji zapachowej i trwałości. Wciąż w środku prowadzę
monolog na temat właściwości danego kosmetyku. A powinnam się nim po prostu
cieszyć.
W związku z powyższym pojawia się powód
następny - patrząc na siebie w lustrze, nie widzę już siebie. Dostrzegam za to
jak podkład niweluje widoczność porów, jak pomada do brwi osadza się na skórze,
jak cień opalizuje na fioletowo oraz to, że maskara robi tzw. pajęcze nóżki. A
wolałabym widzieć fajną dziewczynę, która cieszy się życiem.
Kolejny powód jest dość zaskakujący
(nawet mnie samą to dziwi) - kosmetyki nie cieszą mnie już tak, jak kiedyś. Nie
wiem czy to przez ich nadmierną ilość, czy przez ciągłe układanie w myślach
zdań na ich temat. A może po prostu dlatego, że pojawiły się rzeczy, które dają mi więcej
radości i to im chcę poświęcić mój czas.
Kolejną przyczyną zaprzestania
prowadzenia bloga jest to, że niewiele osób go czyta. Nie chodzi mi o ilość
obserwatorów czy statystyki, nigdy o to nie walczyłam i nie chciałam iść tą
drogą, ale o to, że wielokrotnie zauważyłam, że osoby komentujące oglądają
tylko zdjęcia lub wybiórczo łapią co piąte zdanie. Oczywiście nie mówię o
wszystkich odwiedzających, bo wiem, że jest kilka osób, które są tu naprawdę
regularnie i jestem im za to wdzięczna. Nie chodzi mi też tylko o mój blog -
tak się dzieje wszędzie - ludzie gonią za statystykami, więc komentują byle
jak, byle szybciej, byle więcej, byle internet cię widział i odwiedzał cię w
rewanżu. Nie podoba mi się to, więc nie chcę w tym uczestniczyć. Nie chcę
dokładać mojej cegiełki do zapchanego nieistotną treścią internetu. Nie chcę w
taką beznamiętną przestrzeń rzucać czasu, który poświęcam na przygotowywanie
recenzji.
I to jest kolejna sprawa. Blog to zajęcie
na wiele godzin w tygodniu. Regularne posty, dbanie o jakość i obróbkę zdjęć, o
poprawność stylistyczną i przede wszystkim o to, by te recenzje były
wartościowe, wiarygodne i spójne zajmuje naprawdę dużo czasu. Nie chcę tu powiedzieć,
że nie ma się życia będąc blogerem, ale o to, że są to chwile, które poświęcasz
mniej lub bardziej anonimowej publiczności. Ja wolę te chwile spędzić z ludźmi,
których kocham, czytając dobrą książkę, oglądając ciekawy film, czyli robiąc
coś dla siebie i osób mi bliskich. Bo tak naprawdę w życiu liczy się tych kilku
ludzi obok ciebie, te chwile, kiedy jesteś szczęśliwy. Nie cała masa ludzi bez
twarzy.
Nie mam już też cierpliwości zbierać
pustych opakowań do projektu denko i wstrzymywać się z pomacaniem kosmetyku do
momentu, w którym zrobię mu sto zdjęć, którymi zapcham kolejny dysk. Chcę
radośnie umalować usta nową pomadką,
kiedy drzwi drogerii ledwo zdążyły się za mną zamknąć. Tak jak kiedyś.
Uwielbiam pisać, wiem to od zawsze.
Niedawno jednak uświadomiłam sobie, że z tej potrzeby także powstał ten blog.
Po skończeniu studiów jednak, kiedy do pisania zostały mi tylko recenzje,
zrozumiałam, że czuję jakiś ogromny brak formułowania na klawiaturze myśli. Nie
rozumiałam dlaczego blog nie realizuje tego pragnienia, ale teraz już wiem - to
nie są dla mnie już tematy istotne. Postanowiłam jednak, że będę pisać - ale nie tu i
nie o tym, o czym dotychczas.
Nie zrozumcie mnie źle, nie mówię nagle,
że to wszystko jest głupie i płytkie i rzucam to w cholerę, bo doznałam
olśnienia. Ja po prostu nie czuję, że moje trzy grosze są tutaj potrzebne. Jest
wiele naprawdę wartościowych blogów urodowych, w których nie tylko zdjęcia są
piękne, ale i treść sensowna oraz stylistycznie ładna. A i prowadzące je
dziewczyny wiedzą, co piszą, mają pojęcie o składach, produkcji i innych
aspektach z tym związanych. I kochają to, co widać w każdym dopieszczonym
elemencie wpisu. W takim ogromie informacji, jakie zalewają świat, moje zdanie
(amatora) na temat jakiegośtam kosmetyku nie jest szczególnie istotne.
W tym długim poście nie chodzi o to, bym
ja wytłumaczyła się wam dlaczego przestaję pisać, chciałam jedynie podzielić
się moimi refleksjami - być może ktoś inny też to czuje i te kilka zdań jakoś
rozjaśni mu w głowie. Chcę też, by to wybrzmiało głośno - czuję, że tracę w
internecie czas na rzeczy nieistotne. Może Ty także. Może warto to przemyśleć.
Nie usuwam bloga, mam nadzieję, że
recenzje, które napisałam do tej pory komuś się jeszcze przydadzą. Zrobiłam
także porządek w kartach, więc łatwiej teraz znaleźć konkretny wpis.
Dziękuję osobom, które tu przychodziły i
czytały to, co napisałam. To fajne!
Ja teraz idę żyć, tobie też polecam.