9 lipca 2016

Lily lolo - Rozświetlacz mineralny Star dust - recenzja

Cześć!
Moja lista kosmetycznych zachcianek zdaje się nie mieć końca, jednak ostatnio coś drgnęło i skupiłam się na kupowaniu rzeczy głównie na niej umieszczonych. Takim oto zakupem był właśnie mineralny rozświetlacz Star dust marki Lily lolo. Kosmetyk ten wisiał na tej liście około dwóch lat, przeszedł więc próbę czasu - kilka miesięcy, które daję sobie, by zdecydować, czy dany produkt nadal mam ochotę mieć. W dziewięćdziesięciu procentach takie zakupy są wtedy udane, dlatego dość mocno zdziwiłam się, kiedy okazało się, że Star dust nie jest kosmetykiem dla mnie. Chcecie wiedzieć dlaczego? Zapraszam dalej!
Star dust od Lily lolo to mineralny sypki rozświetlacz o lekko żółtawym zabarwieniu. 6 gramów produktu mieści się w plastikowym słoiczku z zamykanym sitkiem. Opakowanie jest ogromnym atutem tego kosmetyku, gdyż przez obecność elementu osłaniającego dziurki mamy pewność, że puder się nie rozsypie. Lily lolo może poszczycić się przepięknym designem - matowe słoiczki, które zdobi błyszczące logo, wyglądają bardzo elegancko. To samo tyczy się kartonika - biało-czarna stylistyka zdecydowanie cieszy oko. Cena pełnowymiarowego rozświetlacza to 81,90 zł - niby sporo, jednak biorąc pod uwagę jego ogromną pojemność, kwota, jaką musimy za niego zapłacić wydaje się w pełni uzasadniona. Ja swój Star dust kupiłam na stronie oficjalnego dystrybutora, czyli Costasy.
Rozświetlacz jest drobno zmielony, jest to bardzo lekki pył. Nie zbija się on w grudki i nie przypomina w konsystencji mąki ziemniaczanej - jest luźny, więc trzeba uważać na jego pylenie.
Jak wspomniałam wcześniej, puder jest lekko żółtawy, jednak nie zostawia żadnego pigmentu na skórze, dzięki czemu bardzo jasne karnacje dostrzegą w nim sprzymierzeńca. Rozświetlacz ma beżowy błysk, przypomina on bardziej szampana niż srebro czy złoto. Produkt nie zawiera drobinek, jest sypką satyną i tak też wygląda na twarzy. 
Na kościach policzkowych ładnie połyskuje, ale nie przypomina on popularnych rozświetlaczy, dających efekt tafli. Jest on bardzo delikatny i dlatego nie trafia w mój gust - preferuję inny rodzaj błysku - albo mocny jaki daje mi Manhattan (recenzja TU), albo elegancki, jaki mogę osiągnąć za pomocą Radiance palette od Makeup revolution.
Kosmetyk nie zostawia pudrowego efektu, ładnie stapia się ze skórą (nawet po nałożeniu dużej ilości), dzięki czemu nie rzuca się w oczy jako makijaż, a jedynie jako ładna, lekko odbijająca światło, skóra.  Efekt ten daje się stopniować w bardzo niewielkim stopniu tzn. można nim osiągnąć pewien próg blasku, który nie zmieni się bez względu na to, ile go dołożymy.  Puder utrzymuje się na policzkach kilka godzin (ok. 7), czyli tyle, ile większość kosmetyków kolorowych.
Rozświetlacz od Lily lolo ma powalającą pojemność - 6 gramów. Jeśli spojrzeć na słoiczek, który jest wielkości wnętrza dłoni, nie może umknąć uwadze to, że jest to gigantyczny produkt. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, żeby można go było całkowicie zużyć. Niemniej, będzie to ogromny plus dla osób stałych w kosmetycznych uczuciach ;)
Podsumowując - jest to rozświetlacz w neutralnej tonacji, który daje bardzo subtelny efekt i nie zawiera drobinek. Jest dość drogi, ale swą cenę rekompensuje wydajnością.
Zdjęcia efektu na twarzy zobaczyć możecie poniżej (z lampą i bez niej).
Znacie Star dust? Jakie inne kosmetyki Lily lolo polecacie?

Miłego dnia!

3 komentarze:

  1. Bardzo ładny i subtelny efekt :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi to się nawet ta jego delikatność podoba. Cena mniej :) Niemniej lubię podkłady z tej firmy i puder wygładzający :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to dla mnie ogromna radość, na każdy odpisuję i staram się odwiedzić jego autora, jeśli również prowadzi bloga.

Nie wstydź się, napisz coś ;)