15 września 2013

Denko nr 5

Cześć!
Poczyniłam denko i przybywam z jego omówieniem :)

Koncentrat nawilżający firmy Yves Rocher  z serii Hydra Vegetal udało mi się zużyć z mgnieniu oka. Produkt ten jest silnie nawilżający, a jego wchłonięcie to sekundy. Opakowanie estetyczne - szklana butelka z pompką. Wszystko przemawiałoby na jego korzyść, gdyby nie stosunek wydajności do ceny. Koncentrat w regularnej cenie kosztuje ok. 70 złotych, a wystarczył mi zaledwie na miesiąc. Dlatego też nie kupię go ponownie. Chyba, że w promocji 2 w cenie 1, a takie w YR się na szczęście zdarzają ;)  
Drugi produkt to żel oczyszczający Garniera. Trochę się go bałam, bo ta firma często mnie rozczarowuje, ale okazało się, że niepotrzebnie się martwiłam. Dobry żel w niskiej cenie. Odświeżał nutą mentolu i dobrze oczyszczał. Dodatkowo butelka z pompką, która ułatwia życie. Jeśli kiedyś nie będę wiedziała po co sięgnąć, wrócę do niego.
Zużyłam też krem Yves Rocher z serii Pure Callmile. Dobry, ale nie najlepszy. Nie zaszkodził mi, ale też i nie wystarczył, by odpowiednio nawilżyć. Zimą wrócę do jego cięższej wersji w okrągłym pojemniku, która jest dużo tłustsza i dużo lepsza.

Kolejne zużycia to żele pod prysznic. 
Pierwszy - Original source z zimowej edycji limitowanej o zapachu śliwki i syropu klonowego. Przyjemny, opakowanie, które stawia się na korku bardzo dobrze pomyślane - produkt spływa do końca i nie trzeba się męczyć z jego wydobyciem. Zapach rozgrzewający, właściwości nawilżająco-pielęgnacyjnych żelu nie stwierdzono ;)
Drugi - Yves Rocher. Moja ulubiona seria Jardins du Monde. Tu akurat zapach bawełny. Gęsty, kremowy, otula ciało pięknym zapachem jeszcze długo po prysznicu. Po jego użyciu skóra jest miękka i jakby nawilżona. Jestem na tak.

Następnie mamy mix przeróżnych produktów.
Woda toaletowa Apple roxane, którą produkuje Golden Rose. Mała pojemność sprawiała, że nadawała się do torebki. Zapach kwiatowy, przyjemny, ale nie porywający. Nie przykuła jednak mojej uwagi na tyle, by kupić ją ponownie.
Jest tu także podkład Rimmel Lasting finish 16 h. Lubię podkłady tej firmy, ten także polubiłam. ładnie wyglądał na twarzy, nie robił maski. Nie był matujący, jak można by się spodziewać. Długo się utrzymywał, ale nie było to absolutnie 16 godzin ;) Daję mu 4. :)
Zużyłam także dwa zabiegi z Perfecty. Na dłonie - regenerujący. Na stopy - zmiękczający. Zabiegi składały się z peelingu i maski. Podobały mi się w 3/4, a mianowicie obydwa peelingi były dobre, maska na stopy także, za to maska do rąk - coś dziwnego. Rozumiem, że miała nawilżać, natłuszczać, etc., ale to była przesada. Ręce były jak po włożeniu ich w olej. Ciężko było zmyć resztki tej maski z dłoni. Uważam jednak, że cała idea "domowego pedicure/manicure" jest całkiem fajna i zapewne kupię te produkty ponownie.

Co do włosów:
Syoss Beauty Elixir. Bardzo dobry produkt! Olejek nawilża i wygładza włosy. Sprawia,że są miękkie i wyglądają na zdrowe. Poza tym błyszczą. Wystarczy go zaledwie kropla, by pokryć średniej długości włosy. Lubię i kupię na pewno!
Suchy szampon Batiste to u mnie już tradycja. Uwielbiam te produkty i to jak działają. Nie chce mi się nawet sięgać po inne marki. Dobrze odświeżał, pięknie pachniał kwiatami (wersja blush). Uwaga! Pojawiły się w Hebe, co sprawia, że produkt nie ma już żadnych wad - skoro można go dostać stacjonarnie - zostaje ze mną!
Nafta kosmetyczna to stary, dobry sposób na odżywienie włosów. Ja dodałam ją do mieszanki olejowej (nie wiem, czy można to łączyć, ale nic nie wybuchło ;)). Z olejami działa świetnie. 

Udało mi się zużyć także tonik Ziaji BIO aloesowy. Od toniku nie wymagam dużo, w zasadzie tylko tyle, by rano zmył resztki "wieczornych" produktów. Ten to robi i za to go lubię. Kupuję stale, zmieniam tylko kolory opakowań ;)
Jakimś cudem zużyłam też produkt marki Nivea Clean Deeper - żel-peeling do codziennego mycia twarzy. To jest dopiero kiepski produkt. Po jego użyciu moja cera była w gorszym stanie niż przed. Pozostałą połowę opakowania wykorzystałam jako peelingujące żel pod prysznic. Nie lubię marnotrawstwa ;)
Jest tu także kolejny krem Yves Rocher, seria Hydra Vegetal. Krem godny polecenia. Dobrze nawilżał moją przesuszoną skórę, jego lekka konsystencja sprawiała, że przyjemnie korzystało się z niego latem. świetny pod makijaż, ponieważ szybko się wchłaniał. Wrócę do niego, ale raczej późną wiosną, niż jesienią.

Mam tutaj także ekspresową odżywkę regeneracyjną Gliss Kur w wersji Liquid Silk Gloss, która pięknie nabłyszczała włosy i nie obciążała ich. Ułatwiała także ich rozczesywanie. Jedynym minusem był specyficzny zapach, do którego przyzwyczajałam się bardzo długo (bo produkt jest baaardzo wydajny). Właśnie kupiłam jej zastępczynię i siostrę - Gliss Kur Ultimate Oil Elixir, która pachnie o niebo lepiej :)
Ostatnią już rzeczą jest zmywacz wybielający z ekstraktem z cytryny firmy Donegal. Najlepszy zmywacz, jaki do tej pory spotkałam. Naprawdę nie śmierdzi w charakterystyczny, zmywaczowy sposób, a pachnie cytryną. Dobrze zmywa nawet brokatowe lakiery i tak jak obiecuje producent wybiela paznokcie. Jak tylko go gdzieś znajdę, to z pewnością kupię ponownie.

Ufff. To się nazywa mega-denko! Ale muszę się Wam przyznać, że to nie wszystko. 
Podzieliłam ten post na dwa ;) Cieszę się, że pozbyłam się niektórych z tych produktów, za innymi będę rozpaczać z żalu ;)

A co u Was słychać? Lubicie posty z projektem denko? Dajcie znać czy chcecie o tym czytać ;)

Miłego dnia!

1 komentarz:

  1. cudowny blog i świetne posty <3
    http://agrestaco6.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to dla mnie ogromna radość, na każdy odpisuję i staram się odwiedzić jego autora, jeśli również prowadzi bloga.

Nie wstydź się, napisz coś ;)