31 grudnia 2012

Zdobycze grudnia cz. III - prezenty

Cześć!
Tak, to już ostatnia część zdobyczy grudnia, aczkolwiek największa. 
Poniższe rzeczy to prezenty gwiazdkowo-urodzinowe. Dziękuję przy okazji tym, od których je dostałam, a którzy tu zajrzą ;)

Pierwszym prezentem jest torba, teoretycznie z okazji urodzin, ale dostałam ją już w październiku ;) 
Ma ćwieki, cudownie rudopomarańczowy kolor, jest solidna i bardzo pojemna. 

 Następnie - moje ulubione pędzle Hakuro! Do kolekcji dołączyły:
H24 do różu
H14 do konturowania
H22 do rozświetlacza
H74 do rozcierania
Chyba nie muszę mówić, że jestem zachwycona!

 Dostałam też lakier z H&M z kolekcji z Królewną Śnieżką :) Cudowny kolor Make me blush to delikatny róż mieniący się w słońcu na zielono i różowo :)
Obok niego błyszczyk Rimmel Stay glossy w kolorze forever bronze i "bransoletka mocy" :D

W prezentach znalazł się też uroczy, srebrny naszyjnik z serduszkiem, który skradł, z kolei, moje serce :)

Nie obyłoby się bez książek.
Mamy tu: rozsławione 50 twarzy Greya EL James,kolejną część sagi Dom Nocy pt. Przebudzona P.C. Cast + Kristin Cast oraz Mroczny płomień Alyson Noel, czyli czwartą część sagi Nieśmiertelni.

Nieoczekiwanie, dostało mi się również: krem L'oreal Triple Active Dzień oraz płyn micelarny Miraculum (ma pompkę - oł je :D)

Moja bratowa zadbała o to, by płeć przeciwna nie przeszła obok mnie obojętnie, bo zakupiła mi zestaw marki Farmona z serii Tutti frutti- olejek do kąpieli i mus do ciała o zapachu figi i daktyle. Na opakowaniu jest napisane, że zawierają one fitoferomony (tudzież coś o podobnie dziwnej nazwie), które mają działać jak afrodyzjak :D No zobaczymy. Jeśli będą działać to napiszę Wam taką recenzję, że hoho :D

Na koniec coś, co umila mi poranki :) Niezwykle wiosenny kubeczek. Jest uroczy! Jest także dość ciężki, gdyż jest zrobiony z porcelany, wieczko ma silikonowe. Wiem też, że pochodzi z Empiku, ale podobne dostaniecie także w sklepie Flo. Kawa z takiego kubka smakuje podwójnie dobrze :)

To już wszystkie moje prezenty.

Dziś ostatni dzień roku. Jak Wam minął 2012? Macie jakieś postanowienia noworoczne?

Chcę Wam (i sobie ;)) życzyć, by nowy rok był lepszy niż poprzedni. 
To chyba wystarczy, czegóż więcej chcieć? 

Miłego dnia (i udanej nocy sylwestrowej)!

30 grudnia 2012

Zdobycze grudnia cz. II - zakupy

Cześć!
Czas na drugą część zdobyczy grudnia. Tym razem zakupy. Całe szczęście nie jest ich dużo. Jestem z siebie dumna, choć właśnie poczyniłam pewien zakup, ale nie dotrze do mnie w grudniu, więc się nie liczy :P
Pochwalę się Wam jak go dostanę, bo to naprawdę cudo!
Tymczasem pokazuję zakupy już poczynione.

Po pierwsze:
+Joanna seria Z apteczki babuni Balsam do włosów nawilżająco-regenerujący. Hit. Absolutna rewolucja w mojej pielęgnacji włosów! Najlepszy kosmetyk do włosów jaki kiedykolwiek miałam. Nie potrafię już bez niego funkcjonować. Cena ok. 5,50 zł. Rossmann.
+Maybelline podkład Affinitone - chwalony, akurat był w promocji, a miałam same podkłady rozświetlające, więc wzięłam. Chyba jest całkiem dobry, ale za wcześnie na recenzje. Cena ok. 19,90 zł. Natura.

Po drugie:
 +Maybelline zestaw tuszy: Volum's Express i Lash Stiletto, o którym pisałam TU. Używałam już obydwu - dają podobny efekt. Całkiem, całkiem, ale tęsknię za moją One by One satin black. Cena 16,99 zł. Biedronka.

Po trzecie:
+Golden Rose 2 lakiery z serii Jolly Jewels nr 114 (niebieski) i 103 (złoty). Mam do nich mieszane uczucia. Są piękne - nie da się ukryć. Jednak to, w jak krótkim czasie znikają z paznokci, woła o pomstę do nieba i skutecznie powstrzymuje mnie przed zakupem kolejnych sztuk. Szkoda, bo miały potencjał. 
Cena 13,50 zł/szt. Miejscowy sklep kosmetyczny.

Po czwarte:
+Avon kulki rozświetlające z limitowanej edycji inspirowanej Tańcem z gwiazdami. 
Kupiłyśmy je na spółkę z moją M. Faaaajne. Będzie post. Cena 38,99 zł. Konsultanka Avon. 

Widzicie? Nie było tego dużo. Zaledwie 7 rzeczy. Czyżbym wyleczyła się z mojego zakupoholizmu? ;)
Chciałybyście zobaczyć recenzję któregoś produktu? 


Miłego dnia!


29 grudnia 2012

Zdobycze grudnia cz. I - wymianki

Cześć!
Tak jak wczoraj wspominałam, zdobycze grudnia muszę podzielić na trzy części. W pierwszej tj. dzisiejszej pokażę Wam rzeczy, które przybyły do mnie ze świata (czyt. różnego rodzaju wymianki ;))
Do rzeczy.

Wizażowe wymianki uwielbiam od jakiegoś czasu i nie zraża mnie sceptyczne podejście do tego niektórych osób z mojego otoczenia. Uważam, że to całkiem fajny sposób, by pozbyć się rzeczy, których się nie używa, a spróbować produktów, po które, z różnych względów, ciężko jest nam sięgnąć w sklepie.

Pierwsza wymiana przyniosła mi takie oto produkty:
+Isana odżywka do włosów z olejem z babassu (cokolwiek by to nie było). Co prawda jest już wycofana, ale bardzo chciałam jej spróbować. Kilka razy już jej użyłam, to za mało by o niej mówić, ale chyba Isana  mnie nie przekonała.
+Revlon lakier do paznokci w kolorze Minted - cuuuuudowny kolor, świetna trwałość.
+Catrice quick dry & high shine, czyli lakier nawierzchniowy, mający za zadanie przyspieszenie wyschnięcia lakieru oraz dodanie mu błysku.
+QVS 2 pędzelki, teoretycznie do cieni, ja widzę dla nich jednak inne przeznaczenie - ścięty będzie do brwi, płaski do korektora.

Kolejne paczki zawierały:
+L'oreal podkład Lumi Magique, czyli podkład rozświetlający w kolorze C2 Rose Porcelain. Początkowo przeraził mnie kolor, wydawał się być za ciemny, jednak okazało się, że na twarzy dostosowuje się do koloru cery i jest w porząsiu :) Mam go od Kasi z bloga Świat Kasi, która jest przesympatyczna! Zajrzyjcie do niej :)
+Rimmel podkład Stay Matte, który jak sama nazwa wskazuje jest matujący.
+Rimmel podkład Lasting finish 16 h. Chyba się polubimy :) (Tak, wiem, że to trzeci podkład w tym poście i że to nie jest do końca normalne ^^)
+Essence lakier z mojej ulubionej serii special effect w odcieniu Hello Holo. Ta buteleczka to istne cudo! Cała napakowana holograficznym brokatem. Mniam.
+Essence lakier z serii nude glam w kolorze cotton candy - mleczny, ładny.
+Gratis - holograficzne kropeczki :)

Następnie:
+Sleek, paletka Good Girl - o tym, że jestem fanką i kolekcjonerką Sleeka chyba nie trzeba mówić :P (Chcecie zobaczyć całą moją kolekcję? :))
+Be beauty, nawilżające mleczko do demakijażu.
+Manhattan Pearls of Tahiti, rozświetlacz. O ile nie lubię tego skrótu, tym razem muszę go użyć: OMG! Coś wspaniałego. Nie wiem jak wyglądają perły Tahiti, ale ten produkt z pewnością jest PERŁĄ. Nogi się pode mną ugięły jak zobaczyłam to cudo na żywo. Piękna, beżowa, nie za ciepła i nie za zimna, TAFLA. To jest coś, czego szukałam. O dziwo, w sieci nie ma w ogóle swatchy tego produktu. Moja miłość do tego rozświetlacza nie zna granic. Będzie o nim post.

Aaaa, gapa! Zapomniałam dołożyć go do powyższych zdjęć i teraz stoi tu taki samotny.
+Green Pharmacy, olejek łopianowy z czerwoną papryką, który ma stymulować wzrost włosów - zobaczymy ;)

A tu książki:
+Jan Kochanowski Treny - z pewnością przydadzą mi się w szkole.
+Jan Twardowski Tylko miłość się liczy. Cudowna książeczka napakowana cytatami o miłości, poezją i fragmentami prozy Twardowskiego. Tak nastrojowa i po prostu piękna, że przeszywa mnie na samą myśl o niej :) Moja mama zapytała nawet kto dobrowolnie oddał taką uroczą książkę ^^

Wymiany grudniowe uważam za niezwykle udane!

Macie któryś z tych produktów? Chcecie zobaczyć któryś z nich z bliska? Piszcie!

Miłego dnia!

19 grudnia 2012

Sleek Supreme opis + swatche

Cześć!
Nadszedł czas na drugą odsłonę kolekcji Sleek ppq shangri-la, a mianowicie paletkę Supreme.
(Sleek Supreme, wierzch paletki)
12 cieni - 11 z nich to maty, a 1 pozostały to typowa  sleekowska perła.
Całość prezentuje się w ten sposób:
(Sleek Supreme w całej okazałości)

 Górny rząd (od lewej):
1.matowy błękit, kolor chłopięcych ubranek.
2. granat, który w rzeczywistości jest dużo ciemniejszy, wierzchnia warstwa cienia miała... czerwone drobinki, później okazało się, że są one w ogólne niewidoczne, w związku z czym jest mat.
3.matowy, ciemny, ciepły brąz.
4. matowa, zgniła, jasna zieleń.
5. kolor żółtka z jajka, pomieszanie żółtego z jasnym pomarańczowym, mat.
6. biała mocna perła, po roztarciu okazuje się, że bardzo subtelnie opalizuje na różowo.
 (Sleek Supreme górny rząd)

Dolny rząd (od lewej):
1. matowy niebieski, na swatchu jaśniejszy niż w rzeczywistości.
2. typowa jasna szarość, mat.
3. ciemna i matowa zgniła zieleń.
4. wielbłądzi żółty, matowy.
5. mięta! absolutnie obłędna mięta! tego szukałam :) mat.
6. bladożółty, matowy.
 (Sleek Supreme dolny rząd)

Obie paletki z tej kolekcji podobają mi się równie mocno. Nie odbiegają od pozostałych jakością. Supreme, podobnie jak Respect, jest perfekcyjnie skomponowana kolorystycznie. Dużo można z nią wyczarować ;)
Podoba mi się to, że Sleek idzie w matowe cienie, które wychodzą mu naprawdę dobrze.

Czy Sleek Supreme jest już w Waszej kolekcji? Szepnęłyście coś o niej Mikołajowi? ;)


Miłego dnia!

11 grudnia 2012

Maybelline w Biedronce!

Cześć!
Dziś krótko, ale treściwie - mam dla Was szybką i bardzo kuszącą informację!
(przód opakowania)
 W poniedziałek (tj. 10 grudnia) w Biedronkach pojawiły się standy z kosmetykami Maybelline
Jest ich niewiele, ale myślę, że warto się im przyjrzeć. 
Widziałam lakiery w cenie 8,99 i zestawy tusz Volum' Express + błyszczyk 
lub tusz Volum' Express + tusz Lash Stiletto. Obie powyższe pozycje w cenie 16,99. 
(tył opakowania)
 Ja skusiłam się na zestaw dwóch tuszy. Myślę, że to dobra oferta - niecałe 17 złotych za dwie maskary.
Zainteresowanym polecam jak najszybciej biec do Biedronki :)
(obydwa tusze bez kartonika)
Namówiłam Was? A może wyczaiłyście już to w swoich Biedronkach?
Miłego dnia!

8 grudnia 2012

Sleek Respect opis + swatche

Cześć!
Dziś mam coś specjalnego! Opis i swatche cieni pochodzących z paletki Sleek Respect.
(Sleek Respect, wierzch paletki)
Na obie paletki z tej serii czekałam niecierpliwie odkąd tylko pojawiła się informacja, że będą dostępne w Polsce. Kiedy tylko zobaczyłam je w przedsprzedaży w sklepie Alledrogeria od razu je zamówiłam. 
Tak przedstawia się paletka w całości:
(Sleek Respect, w całej okazałości)

12 cieni, jedynie 4 z nich są perłowe, reszta to maty. 

Górny rząd (od lewej):
1. zimna, matowa biel.
2. ciepły, czekoladowy, perłowy brąz - jeden z moich ulubionych w tej palecie.
 3. ciemnowielbłądzi kolor, matowy.
4. beż, wpadający w tonację żółtą.
5. perłowa soczysta pomarańczka.
6. czerwonopomarańczowomalinowy kolor, perłowy.

(Sleek Respect, górny rząd)


Dolny rząd (od lewej):
1. ciemny matowy cień, który wygląda w opakowaniu jak blada czerń, po bliższym przyjrzeniu, myślę, że to jakaś dziwna, ciemna zieleń.
2. matowy burgund.
3. matowa biel w tonacji ciepłej.
4. ciemniejszy beż, matowy.
5. mocno perłowy czerwony pomarańcz.
6. matowy barbie róż, na zdjęciu dużo jaśniejszy niż w rzeczywistości.
(Sleek Respect, dolny rząd)

Cienie są, jak zwykle u Sleeka, mocno napigmentowane. Paletka skomponowana w jednej tonacji kolorystycznej. Zastanawia mnie tylko jedna rzecz: skąd u licha znalazła się tam ta ciemna zieleń? Swoją drogą znajduje się ona także z paletce Supreme.

Jestem zadowolona, że ją mam i uśmiecham się do niej serdecznie :) Już niebawem swatche Sleek Supreme. 

Czaicie się na Respect, a może ją już macie? Podoba się Wam?


Miłego dnia!


4 grudnia 2012

Zdobycze kosmetyczne października i listopada 2012

Cześć!
Przedstawiam moje zakupy i wymianki z października i listopada. Jak zobaczyłam ile tego jest, to trafił mnie szlag. Po łapach wytrzaskać i przywiązać do kaloryfera - pomyślałam :P
1. Essence brązer LE down on the beach (już jest na wizażowej wymiance, nie podpasował mi), zdobyty na allegro.
2. Inglot rozświetlacz kolor nr 83, z wymianki, już go lubię :)
3. PAESE rozświetlacz wiosenna mgła pudrowa odcień nr 12 - miałam już raz, sprzedałam, teraz kupiłam ponownie i przekonałam się do niej. Daje ładny efekt, ale trzeba znaleźć na nią sposób. Kupiony w miejscowej drogerii.
4. Essence rozświetlacz LE Wild Craft, całkiem fajny, ale mam inne, więc zastanawiam się nad jego sprzedażą lub wymianą.
5. Rimmel Wake me up kolor true ivory- mój ulubiony podkład, wracam do niego z podkulonym ogonem. Kupiony w Naturze w promocji (ok. 32 zł)
6. Sleek paleta matts V1 - brakowało mi jej do kompletu. Upolowałam trochę taniej na allegro.
7. Essence gel eyeliner kolor I love NY, udało się go zdobyć z resztek wyprzedaży w Hebe, całe 3,90 zł :)
8. KOBO płynna baza pod pigmenty, znów z promocji, tym razem w Naturze, kosztowała 7,50 zł.
9. Avon Super Shock żelowa kredka kolor czarny, długo już na nią patrzyłam, ale miałam złe wspomnienia z jej śliwkową siostrą. Czarna jest dużo lepsza.
10. Smart girls get more - kolor nr 71, dostępny w Textil Market. Zdjęcie nie oddaje jego uroku, w słońcu błyszczy na różowo i zielono :D
11. Smart girl get more - kolor nr 121. Nooo, zielonego toppera jeszcze nie miałam :P
12. Avon color trend kolor Silver plated, cena 9,90 zł.
13. Essence special effects - cudowny. Odcień: mrs and mr glitter.
14. Essence colour&go kolor chick reloaded, przypomina dawny where is the party? - jest jednak nieco ciemniejszy, bardziej... "głęboki"?
15. Kallos maska do włosów (a właściwie krem) 1000 ml za 11,99 w drogerii Hebe! ŻAL NIE BRAĆ! :D
16. Green Pharmacy balsam do włosów przeciw wypadaniu - z wymianki.
17. Essence puder brązujący LE creamylicious - zdobyty cudem, na wizażu, absolutny hit i spełnione małe marzenie kosmetyczne. Był w pierwszej 10 moich "chciejstw". Wygląda obłędnie, ale będzie o tym oddzielny post.
18. Essence rozświetlacz LE breaking dawn, jeden z lepszych, o ile nie najlepszy, produkt tego typu marki Essence - zdecydowanie udany zakup.
19. KOBO szminka celebrity lips, kolor goodnight kiss, absolutnie nie moja bajka, ale warto mieć coś takiego w kosmetyczce. Nie wiadomo kiedy się przyda. Konsystencja fajna. Z wymianki.
20. Avon color trend szminka w kolorze Flirt - pozytywne zaskoczenie. Mój kolor. Świetna trwałość. Jedyny minus to średni zapach, ale da się przeżyć. Także pochodzi z wymianki.
21. Wibo lakier edycja różana, kolor nr 9. Fenomenalna trwałość (po tygodniu, bez bazy i topcoatu, miałam tylko lekko starte końcówki), fajny zapach.
22. Catrice lakier Ultimate Nudes kolor My Cafe Au Lait At Notre-Dame. Z wymianki.
23. My secret lakier w kolorze 108. Także z wymianki, źle spojrzałam na kolor, dlatego absolutnie mi nie odpowiada. Nazwałabym go rose gold - z jednej strony różowy, a z innej zloty.
24. Miss selene lakier nr 173, fiolet z różnokolorowym brokatem. Fajny. 3,50 zł.
I wreszcie:
25. Sleek paleta Supreme
26. Sleek paleta Respect
cudeńka, cudeńka, niach niach :> Kupione w przedsprzedaży w sklepie Alledrogeria.

Kilka słów podsumowania: 
Kupuję za dużo i bez zastanowienia. Stąd też tyle rzeczy na wizażowej wymiance, czyli TU
Jestem sroką i to jest mój problem. Podjęłam decyzję o sprzedaży lub wymianie wielu kosmetyków m.in. rozświetlaczy i limitowanek Essence (które kocham cały sercem, ale nie używam :P) Nie wiem jak to jest możliwe, że w sytuacji, kiedy nie pracuję już 4 miesiąc, kupiłam tyle rzeczy.  Nie wiem też skąd wzięłam tyle pieniędzy :P Chcę w najbliższym czasie ograniczyć wydawanie pieniędzy na kosmetyki*, bo wygląda na to, że szykują mi się niebawem ogromne wydatki i zmiany w życiu. Ale to raczej coś przyjemnego. Jeśli wszystko dojdzie do skutku, pochwalę się Wam.

 *(nie dotyczy kosmetyków niezbędnych i paletek sleek :P)

A Wy? Kupujecie rozsądnie? Co udało się Wam ostatnio upolować?

Miłego dnia!

25 listopada 2012

Denko nr 1


Cześć!
Zużycia ostatniego czasu.
Ze zdziwieniem stwierdzam, że całkiem sporo tego ;)
(pielęgnacja)
1. Diplona szampon do włosów zniszczonych - był bardzo wydajny, butelka ogromna i do tego z pompką :) dodatkowo pięknie pachniał jabłkami. Fajny.
2. Be beauty regenerujący balsam do ciała - zwyczajny, przeciętny balsam, skład identyczny jak w produkcie marki Tołpa. Plusem jest niska cena (około 5 złotych).
3. Mariella Rossi żel pod prysznic - znowu wielka pojemność i pompka, pachniał jak męskie perfumy, ale przyjemnie ;)
(pielęgnacja)
4. Oriflame nature secrets masło do ciała - bardzo gęste, obłędny zapach kokosa i pszenicy, całkiem fajnie nawilżało.
5. Ziaja maska intensywna odbudowa do włosów zniszczonych - recenzja. Szkoda, że się skończyła.
6. Podróbka perfum armani code by giorgio armani - pachniały jak oryginalne. Moje ulubione, kiedyś kupię te "prawdziwe".
7. Yves Rocher miniaturka żelu pod prysznic o zapachu bzu - "zapachnista" :D uwielbiam.
(pielęgnacja i suplementy)
8. GAL odżywka keratynowa z witaminą A i E - sławne "rybki śmierdziuszki", obłędne działanie, koszmarny zapach. Z całą pewnością kupię ponownie. Szkoda, że w mojej miejscowości tak ciężko je dostać.
9. Skrzyp optima - biorę od dłuższego czasu, nie wiem czy działa na skórę, włosy i paznokcie, ale na pewno uspokaja moje wyrzuty sumienia które krzyczą, że kiepsko dbam o włosy ;) Duże opakowanie - 80 kapsułek. Cena przyjemna, bo około 10 złotych.
(kolorówka i jeden produkt do włosów)
10. Oriflame Very me balsam do ust - miał mleczny kolor i piękny zapach, ale niezwykle chemiczny i nieprzyjemny smak.
11. Essence błyszczyk stay with me kolor My favourite milkshake - ulubiony produkt tego typu, długo się utrzymuje, efekt daje podobny do tego z Oriflame, dodatkowo ma fajny aplikator.
12. Catrice podkład Photo finish - absolutny niewypał, jedyne plusy tego produktu to pompka i przyjemny, świeży zapach. Kiepsko wyglądał na twarzy, a przypudrowany wyglądał ciężko. Najgorszy jednak był kolor - mój to sand beige - skoro "sand" mogłoby się wydawać, że będzie żółtawy. Nie. On jest szaro-ziemisty. Okropny. Gratis podkreśla suche skórki. Nie polecam.
13. Maybelline tusz do rzęs One by one satin black - genialny! Mój ulubiony tusz. Świetnie podkręca, wydłuża i pogrubia. Fajna silikonowa szczoteczka. Kolor bardzo czarny. Kupię go ponownie zaraz po tym, jak tylko wypróbuję wszystkie inne, które mam na liście ;)
14. Natura Silk jedwab do włosów - ot, taki jedwab. Pięknie pachniał.

A wam udało się coś zużyć ostatnio? Pochwalcie się :)

Miłego dnia!


19 listopada 2012

Chanel - Soleil tan de chanel - Baza brązująca - recenzja

Cześć!
Dziś powiem wam jak skutecznie poprawić kobiecie humor :) A w zasadzie o tym jak mój Narzeczony pocieszył mnie po utracie pracy.

(opakowanie)
Sprezentował mi ten oto produkt. Jeśli można by było podzielić marzenia na życiowe i kosmetyczne, to w drugiej grupie, baza ta zajmowałaby u mnie pierwsze miejsce. Myślałam o niej już dużo wcześniej i prędzej czy później kupiłabym ją sama.  
(tył opakowania)
        W eleganckim opakowaniu dostajemy aż 30 gramów brązera*. To dość dużo jak na taki produkt. Pudełko jest szczelne, gdyż zawiera w sobie dodatkową osłonkę, mającą na celu bardziej higieniczne przechowywanie bazy. Zapach jest delikatny, kobiecy, elegancki, nie pachnie pudrową babcią, raczej wytworną damą. Konsystencja kremowo-musowa, bo ani to stricte mus, ani krem. Z technicznych rzeczy należy wspomnieć o cenie. Baza Chanel kosztuje ok. 200 złotych. Toż to horrendalna suma! 
           Kolor produktu może początkowo zniechęcać - jest lekko pomarańczowa, jednak rozprowadzona na twarzy daje wygląd opalonej skóry. Daje też ładne wykończenie, gdyż ze względu na swoją formułę, jest lekko "mokra" (?). To dodatkowy plus w kwestii świeżości i promiennego wyglądu cery. 
           A teraz minusy. Jeśli chodzi o konturowanie to, moim skromnym zdaniem, ten produkt się nie nadaje. Jest zbyt delikatny, zbyt ciepły i przede wszystkim za jasny. Nie wycieniuje on odpowiednio partii twarzy, by optycznie skorygować mankamenty. Drugim minusem będzie fakt, że mimo osłonki i naprawdę szczerych chęci do zachowania tego brązera w czystości, nie da się go ochronić przed wszystkim, co się do niego przykleja. A przykleja się absolutnie wszystko - kurz, włosie z pędzla. Mam wrażenie, że on przyciąga z powietrza wszelki...syf i go do siebie przytula. Bardzo brzydko Chanel!
(bruuudas :P)
Z racji, że ten brązer jest cholernie drogi i trudno dostępny, postanowiłam poczynić pewne porównanie, a mianowicie Chanel vs. KOBO. Mam tu na myśli podkład Ideal Cover Make up w odcieniu Suntanned.
(Brak zdjęć produktu do porównania wynika z mojego jakże uroczego gapiostwa ;))
Na twarzy ten podkład/brązer wygląda bardzo podobnie do Chanel, jest jednak 10 razy tańszy (w promocji kosztuje nawet ok. 16 złotych), jego odcień jest ciemniejszy i chłodniejszy - bardziej nadaje się do konturowania. Dostępność także na plus, bo szafy KOBO znajdziemy w drogeriach Natura w wielu miastach i miasteczkach w Polsce. KOBO jest co prawda mniejszy (23 gramy) i nieco trudniej się rozprowadza, gdyż jest bardziej zbity niż baza Chanel. Czym jednak są małe minusy wobec 180 zaoszczędzonych złotych? Osobom, które nie chcą wydawać dużej sumy na brązer, a chcą spróbować czegoś ala Chanel, polecam właśnie podkład KOBO. 
(swatch na palcu)
Podsumowując, baza Chanel jest fajna jako gadżet lub kosmetyk nadający słonecznego blasku cerze, nie jako brązer. Osoby, które lubią mocne konturowanie i tego od niej oczekują, mogą być mocno rozczarowane. Czy warta jest swojej ceny? Nie. Spodziewałam się fajerwerków i efektu łał, mam jednak przyzwoity kosmetyk nadający opaleniznę. Czy ją lubię? Owszem, nawet bardzo. Przede wszystkim dlatego, że jest prezentem od mojego Ukochanego. Czy kupię ją ponownie, kiedy mi się skończy? Na pewno nie. 
(swatch roztarty)

Moja ocena: 4


Jesteście posiadaczkami tej bazy? Może jest na waszej liście? Co o niej sądzicie? Piszcie :)

*brązer - wreszcie zmotywowałam się do tego, by w poradni językowej i na innych tego typu stronach sprawdzić poprawną pisownię tego słowa. Niestety, 'brązer' napiszemy właśnie przez ą, wyciągając go z rodziny brązowych. Na nic moje tłumaczenia w duchu, że to z angielskiego i że obca nazwa więc 'bronzer' to jedyna, słuszna i odpowiednia forma. Nie, język polski nie jest tak łaskawy w kwestiach estetycznych i daje mi tu okropnie brzmiący brązer, którego poprawy zapis co najmniej mnie razi. Ciekawostką jest, że w edytorach tekstowych słowo 'brązer' jest podkreślane jako błąd, 'bronzer' natomiast funkcjonuje jako słowo poprawne.

Miłego dnia!