31 grudnia 2013

Zdobycze grudnia 2013 - prezenty

Cześć!
Druga część zdobyczy grudniowych przed Wami! 
Są to prezenty, które dostałam z okazji gwiazdki (bo jakże by inaczej) oraz moich urodzin. 
Jest tu także kilka rzeczy, które wpadły mi przypadkiem ;)

I może od tych przypadkowych zaczniemy.
W moje ręce wpadł zestaw mini-kosmetyków, których pełnowymiarowe wersje dostać możemy w Biedronce. Postanowiłam Wam to pokazać, bo są to takie urocze maluśkie opakowania, 
że miło popatrzeć ;) Płyn micelarny Be beauty - 50 ml, żel pod prysznic Be beauty Spa wersja Brazylia z ekstraktem z guarany - 115 ml, chusteczki odświeżające go pure - 15 sztuk, regenerujący krem do rąk Be beauty - 50 ml, płatki kosmetyczne nowej generacji 3W Carea - 30 sztuk, patyczki higieniczne Carea - 100 sztuk, dwie próbki szamponu Elisse do włosów suchych i zniszczonych. Były tu jeszcze szczoteczka do zębów i mini-pasta, ale uznałam, że pokazywanie tego byłoby lekką przesadą ;)

Teraz prezenty:
Od mojej kochanej M. z bloga Mery Places dostałam nawilżający balsam do ciała z Kolastyny, piękną, szeroką bransoletkę oraz malusieńką, słodką sówkę, która jest zawieszką na łańcuszek. 
Z tego miejsca dziękuję tej cudownej kobiecie :*

Moje przyjaciółki w tym roku spisały się jak nie wiem co :P Powyżej prezenty urodzinowe od nich. 
Zestaw L'oreal: tusz False lash wings + superliner blackbuster, płyta Bednarka oraz książka, która była moim małym marzeniem - Halina Poświatowska Wszystkie wiersze.

Na gwiazdkę z kolei dostałam porcję biżuterii, jakiej ostatnio mi brakowało. Miałam bowiem deficyt w ozdóbkach koloru złotego. A tu proszę. Naszyjnik z sową, cały wysadzany cyrkoniami, drugi bardzo delikatny na żmijce oraz wiszące kolczyki.

Aby wszystkie moje pierdółki pomieścić dostałam także torebkę w pięknym, bordowym kolorze, która ma tyle przegródek, że aż sama się w nich gubię ;)
Ma dokładnie taki rozmiar, jakiego potrzebuję na co dzień.
Obok niej przeurocza kosmetyczka z trzema kieszeniami zasuwanymi na suwak i dyndającymi serduszkami. To, co mi się w niej najbardziej podoba to fakt, iż w środku ma gumki, które mają trzymać pędzle. Wreszcie ktoś o tym pomyślał!

A co Wy dostałyście na gwiazdkę? Jakieś perełki? Pochwalcie się :)

Miłego dnia!

PS. Udanego Sylwestra!

29 grudnia 2013

Zdobycze grudnia 2013 - wymianki i zakupy

Cześć!
Zdobycze grudnia tak jak w zeszłym roku, podzieliłam na części.  Jest tego po prostu dużo i nie chcę Was zamęczać postem bez końca ;) W tej części pokażę Wam rzeczy, które pochodzą z poczynionych przeze mnie wymianek oraz zakupy. Miłego oglądania!

Z pierwszej wymianki mam produkt, na który polowałam - Sally Hansen Instant cuticle remover, czyli żel do usuwania skórek. Zobaczymy czy to taki fenomen, jak o nim mówią. Kolejnym produktem jest olej migdałowy, który dodam do mieszanki do olejowania włosów. Trzeci to maska do włosów Henna Treatment Wax - nie miałam nigdy z nią styczności, więc zobaczymy czy będzie z tego miłość.

Druga wymianka, którą poczyniłam z Blondineczką przyniosła mi szminkę Rimmel by Kate w kolorze bardzo naturalnego różu - odcień 05 oraz rzęsy Artdell demi wispies. Obie te rzeczy baaaardzo przypadły mi do gustu i cieszą moje oczy :)

Trzecia wymianka wzbogaciła moją toaletkę o produkty, na które miałam ochotę już od jakiegoś czasu, czyli podkład Pierre Rene Skin balance oraz kamuflaż w kremie tej samej marki. Ucieszyłam się bardzo, że mogę je wypróbować, bo w mojej okolicy z drogeriach o tej marce nawet nie słyszeli ;) Z tej samej wymianki mam też maskę do włosów Ziaja intensywna odbudowa, którą już kiedyś miałam i pisałam o niej TU.

Z czwartej i ostatniej wymianki mam produkt Bourjois Color boost w kolorze Orange punch, który też chciałam kupić. Podoba mi się ta kredka - wykończenie, które jest lśniące i jakby nawilżające bardzo przypadło mi do gustu. Z tej samej wymianki mam woski Yankee candle: Pink sand, snow in love, midnight jasmine, sicilian lemon oraz pink dragon fruit. Były tu jeszcze dwie rzeczy, które poleciały do mojej mamy: wosk YC turquoise sky oraz szminka Lambre w kolorze 11

Moje zakupy w tym miesiącu były dość minimalistyczne. Kupiłam tylko rozświetlacz Bell w serii Ladycode, który kusił mnie w Biedronce. Jego zakup był dobrą decyzją, bo daje taki efekt, jakiego oczekuję o tej porze roku. Jest chłodny, zimowy, ale nie srebrny czy biały. Nie daje efektu tafli, ale lekkie, naturalne rozświetlenie. Fajny produkt za niecałe 12 złotych :P

A jak tam Wasze zdobycze? W kolejnym poście pokażę zdobycze prezentowe, więc czekajcie i wypatrujcie ;)

Miłego dnia!

20 grudnia 2013

Denko 7

Cześć!
Przychodzę z kolejną odsłoną projektu denko. Zaczynamy!

Włosy
Balsam do włosów przeciw wypadaniu Green Pharmacy - niewykluczone, że faktycznie hamował wypadanie włosów. Ciężko powiedzieć, bo może zwyczajnie same w siebie przestały wypadać. Był gęsty. Działał jak odżywka. Włosy się po nim łatwo rozczesywały i mniej plątały.
Maska do włosów Kallos crema al latte - jedna z moich ulubionych masek do włosów. Bajecznie zmiękczała i nabłyszczała. Rozczesywanie po niej to przyjemność. Dodatkowo cena jest absurdalnie niska (ok. 10 zł za litr!),  zapach powalający - budyniowy :)
Farba do włosów Marion w kolorze ciemny brąz - dała piękny kolor, zupełnie taki, jaki miała dać. Nie wypadały mi po niej włosy. Kosztowała 4 złote. Cudo? Nie. Zmyła się po 2 tygodniach.

Produkty kąpielowe
Dwa żele pod prysznic Luksja Creamy - z awokado i aloesem. Nie robiły nic. Ich konsystencja była tak rzadka, że produkt uciekał przez palce. Nie pachniały jakoś wyjątkowo. Nie pieniły się jakoś szczególnie. Dziwnym jest, że obie te wersje miały identyczny skład, mimo iż miały zawierać inne ekstrakty. Ktoś tu mnie chyba zrobił w konia.
Olejek do kąpieli Farmona Tutti Frutti zapach figi&daktyle. To był raczej żel niż olejek. Pod koniec opakowania zapach był tak męczący, że miałam go dość. Olejek zmieniał wodę, jakby ją zmiękczał czy natłuszczał. Niedrogi, ale zapach sprawił, że już do niego nie wrócę.

Pielęgnacja
Balsam po opalaniu DAX - latem uratował moją skórę, ale że lata prawie nie zaznałam została mi go prawie połowa. Zużyłam jako zwykły balsam. Lekko chłodził, przyjemnie pachniał, miał fajny dozownik.
Balsam brązująco-ujędrniający Lirene Cafe mocha body arabica ciemna karnacja - bardzo fajny balsam brązujący. Nie robił plam, dawał równomierny, nie przesadzony efekt. Nie śmierdział typowym samoopalaczem i miał niską cenę. Fajny produkt. Recenzja TU.
Płyn micelarny do demakijażu twarzy i oczu Miraculum Pure Pleasure - płyn, który zalicza się u mnie do kategorii "dobry, ale to jeszcze nie to". Dość drogi, ale miał za to elegancką butelkę z pompką. Nie podrażnił mnie, nie szczypał w oczy. Recenzja TU.

Kolorówka
Balsam do ust w uroczym opakowaniu. Nie ma na nim ani nazwy firmy, ani produktu. Bardzo gęsty, bardzo klejący. Pięknie pachniał wanilią.
Tusz do rzęs Maybelline One by one satin black - w zeszłym roku trafił do ulubieńców. W tym już mnie nie zachwycił. Dawał ładny efekt, dobrze rozczesywał, był naprawdę czarny. Jednak szukam dalej, bo nie olśnił mnie do tego stopnia, by ze mną zostać.
Podkład Bourjois Healthy mix - opakowanie typu air less i owocowy zapach to jedyne plusy tego produktu. Cena - wysoka. Krycie - żadne. Rozświetlenie - znikome. W zasadzie nie wiem czemu nazywa się podkładem. Jeszcze w dodatku rozświetlającym. Jak to jest rozświetlenie to aż się boję pomyśleć, jak określić mój ulubiony Rimmel Wake me up.

To już całe denko. Kolejne części niebawem.
Znacie te produkty? Jak spisał się u Was healthy mix?

Miłego dnia!

18 grudnia 2013

Paese Box - grudzień 2013

Cześć!
Kiedy zobaczyłam, że Paese cosmetics wypuszcza kolejną edycję pudełek napakowanych kosmetykami ich firmy pomyślałam: MUSZĘ JE MIEĆ!  Na poprzednią, wrześniową edycję się nie załapałam, ale może to i dobrze, bo ta podoba mi się dużo bardziej. Co było w moim pudełku?
Produkty pełnowymiarowe:

Podkład matt it up -lekki podkład matujący z kwasem hialuronowym, 30 ml, kolor 20, cena ok. 35 zł
                 

Mineralny podkład matujący, 8g, kolor porcelanowy, cena 32,90 zł


Manifesto pomadka w płynie, 6 ml, kolor 910, cena 22,90 zł
                 

Róż do policzków, 6 g, kolor 6 Berryberry, cena ok. 16 zł

Cień do powiek z serii kaszmir NEO, 5 g, kolor 664, cena 19,90 zł



Miniatury:

Puder bambusowy z jedwabiem, 8 ml
Puder ryżowy, 8 ml

Płyn micelarny, 50 ml


3 lakiery z serii Mini me, 6 ml, kolory (od lewej): 317 (wykończenie perłowe),  321 ( wykończenie piaskowe), 139 (wykończenie kremowe)


Pudełko kosztuje 39 zł, wliczona jest w to przesyłka kurierska. Jak widać jego wartość kilkakrotnie przekracza jego cenę. Są różne wersje tego boxa, więc naprawdę nie wiadomo co Paese przygotowało dla nas. Moje pudełko jest udane w 99%. Nie podszedł mi tylko malinowy cień, ale nie mam takiego w kosmetyczce, więc może i dobrze, że go dostałam. Większość produktów z mojego boxa to kosmetyki, na które liczyłam, więc jestem niesamowicie zadowolona. Podkładu mineralnego nigdy nie miałam, więc chętnie wypróbuję. Pomadka w płynie ma rewelacyjny kolor ciemnej fuksji. Podkład matujący zawsze się przyda. Lakiery mają takie kolory, których w swojej szufladce lakierowej nie posiadam. Dodatkowo jeden z nich jest w wykończeniu piaskowym, z którym nie miałam jeszcze do czynienia. Róż zawsze się przyda zwłaszcza, że ma dość ładny, matowy kolor. Próbki też są na plus. O pudrach czytałam pozytywne opinie, a płyn micelarny w małej pojemności sprawdzi się na wyjazdach.
Podsumowując, moja wersja pudełka jest bardzo udana. Za cenę 39 zł dostajemy 11 kosmetyków, w tym 5 pełnowymiarowych, więc stosunek ceny do ilości produktów jest naprawdę imponujący. Podoba mi się idea i lubię takie akcje. Jeśli więc chcecie sprawić sobie prezent na święta, to to pudełko jest świetnym pomysłem.

A Wy? Macie już swojego Paese Boxa? Zamawiacie? A może wcale Was nie kusi?

Miłego dnia!

6 grudnia 2013

MBOX, czyli świetny pomysł na prezent!

Cześć!
Dziś pokażę Wam coś nietypowego, bo skierowanego do mężczyzn. Mój Kochany chciał mi zrobić niespodziankę i zamówić dla mnie shinyboxa, ale że się na tym nie zna, zamówił...MBOXA, czyli pudełko dla mężczyzn. :D Pokażę Wam co znalazło się w tym pudełku (które oczywiście zostanie u mego Lubego), ponieważ zawartość jest na tyle ciekawa, że warto się przyjrzeć jej bliżej.
Co było w pudełku? 
Organique pour homme - balsam ochronny - produkt pełnowymiarowy 150 ml.


Goldwell dualsenses for men - szampon do włosów i ciała - miniatura 50 ml.
KMS California hair play - pasta modelująca - miniatura 20 ml.


Dermika men's space energic - krem energetyzujący - miniatura 30 ml.


Floslek flosmen - woda toaletowa - produkt pełnowymiarowy 100 ml .


BIC flex&easy - maszynka do golenia + 4 ostrza - produkt pełnowymiarowy.


Całość prezentuje się tak:

(*na powyższym zdjęciu brakuje pasty modelującej, zapomniałam jej włożyć ;))

Jak widać produkty są ciekawe i stanowią takie mały niezbędnik dla facetów. Nie ma tu produktów "wydumanych", po które mężczyzna i tak by nie sięgnął (jak wiadomo męski ród nie lubi zbyt skomplikowanych produktów do pielęgnacji ;)). Są rzeczy przydatne i proste. Duży plus za aż 3 produkty pełnowymiarowe. Dodatkowo krem Dermiki, mimo iż jest miniaturą, ma przyzwoitą pojemność. Cena pudełka to 59 zł, a jego wartość to ok. 140 zł. A czemu Wam o tym pisze? Bo uważam, że to świetny prezent! A pudełka wciąż są dostępne na stronie. Jeśli więc dalej nie macie prezentu dla taty/męża/chłopaka/przyjaciela polecam zamówić MBOXa!
Podoba Wam się zawartość?

PS. Chciałam jeszcze przedstawić Wam nowego członka mojej rodziny - to jest Tosia :) <3

Miłego dnia!

4 grudnia 2013

Zdobycze listopada 2013

Cześć!
Kolejny miesiąc minął, a ja już zaczynam przerażać się nadchodzącą zimą, co z resztą widać w zakupach z listopada, o których dziś będzie mowa.
Yves Rocher to firma, której pielęgnację uwielbiam, dlatego też często sięgam po ich kosmetyki. 
W listopadzie jednak moje chciejstwo osiągnęło apogeum, bo zrobiłam aż 3 zamówienia.
Pierwsze z nich to zapas żeli pod prysznic Jardins du monde w wariantach zapachowych: orzechy makadamia, migdał z Kalifornii i kwiat lotosu z Laosu. Uwielbiam te żele, postanowiłam wypróbować inne zapachy niż zawsze. Orzechy makadamia mnie urzekły i już wiem, że będą dużą konkurencją dla mojego, ulubionego do tej pory, migdała. Jak już wspomniałam zima jest dla mnie okresem tragedii i opuszczam moją mentalną flagę do połowy, kiedy zaczyna się robić zimno. Moja skóra cierpi wtedy, a jej lament nie daje mi spokoju, więc kupuję wszelkie nawilżacze i natłuszczacze, które ukoją jej skołatane nerwy. Dołożyłam więc do zamówienia krem do twarzy i ciała na dzień z serii Pure Calmille oraz żel-krem intensywnie nawilżający Hydra vegetal. Pojawia się tu także peeling do twarzy z pudrem z pestek moreli, który pachnie obłędnie. Zamówiłam też bezbarwną konturówkę do ust, bo zawsze chciałam ją mieć ;) Gratis dostałam krem do rąk z serii Riche creme oraz rozświetlający podkład Pure Light.


Drugie zamówienie złożyłam wraz z bratową jednocześnie zapraszając ją jako nowego klienta YR. Ja zamówiłam krem odżywiający na dzień z serii Nutritive vegetal, a za wkręcenie jej do klubu dostałam prezent, który sama wybrałam - podkład zero niedoskonałości.
                

Trzecie zamówienie powstało pod wpływem pewnego kodu rabatowego. Kombinowałam, żeby z niego skorzystać i przypomniałam sobie, że nie mam prezentu na gwiazdkę dla taty, więc zamówiłam coś dla niego, a gratis dostałam energizujący krem młodości na dzień do cery normalnej i mieszanej Eliksir 7.9 oraz intensywne serum przeciwzmarszczkowe z serii Riche creme. Ja się kosmetyków przeciwzmarszczkowych nie boję, więc się z tego serum cieszę. Dostałam też próbkę zapachu Evidence.
                

Na blogu Bazarek kosmetyczny była wyprzedaż i załapałam się na całkiem fajne rzeczy w stosunkowo niskich cenach. Krem iwostin hydratia - fizjologiczny krem z ceramidami. Miałam go na liście, więc ucieszyłam się, kiedy mogłam go mieć za 10 zł. Olejek rozświetlający z Pat&rub skusił mnie pięknym blaskiem. Dorzuciałam też brązer W7 Honolulu, bo go lubię i chciałam do niego wrócić. Kolejna rzecz to cień z Inglota - kwadratowy wkład AMC 52. To mój pierwszy cień z Inglota, ale planuję kupić ich więcej i skomponować sobie paletkę 20 cieni w brązach, beżach i szarościach. Kupiłam też miniaturę kremu Ives rocher hydra vegetal (tego samego, o którym wspominam wyżej). Gratis dostałam trzy próbki kremów Bandi, które chętnie przetestuję :) Za wszystkie rzeczy + przesyłka zapłaciłam 38 złotych, więc był to dobry deal.
               

Wymieniałam się także z jedną wizażanką, która poratowała mnie miniaturą mojego ukochanego kremu YR Cure solution, który został wycofany, a moja kosmetyczna dusza porwana na kawałki. Dostałam w tej wymiance także korektor Rimmel Match perfection i jest to połączenie korektora i rozświetlacza. Kolor classic beige. Wizażanka dorzuciła mi także próbkę kremu dr Ireny Eris.
                
A od teściowej dostałam wodę perfumowaną Bi-es Pink Boudoir, w ciekawym flakonie. Nie jestem kolekcjonerką zapachów, a swoje ulubione mam te same od lat, więc nie wiem czy ten sobie zachowam czy może puszczę go dalej. Zapach jest nienachalny, przyjemny, dość nietypowy i długo utrzymuje się na skórze (dłużej niż Outspoken od Avon i Love potion od Oriflame).
To wszystkie moje zdobycze, jest tego sporo, a kremów to nawet sporo do kwadratu :D Jednak jak wspominałam - muszę mieć kremy nawilżające na zapas, bo jak mi zimą zbraknie to będę cierpieć katusze i łuszczyć się jak legwan. Nie uległam promocjom Rossmanna, Super-pharm i Hebe. Jestem twarda :D
A jak tam u Was? Pochłonęło Was 40%? ;)

Miłego dnia!
                                                    

2 grudnia 2013

Miraculum Pure Pleasure - Płyn micelarny do demakijażu twarzy i oczu

Cześć!
Czy Wy też nienawidzicie demakijażu? Jeśli tak to zapraszam do przeczytania recenzji produktu, 
który odrobinę ułatwi Wam ten przykry proces. Przedstawiam Wam płyn micelarny do demakijażu twarzy i oczu (cera wrażliwa) Pure Pleasure marki Miraculum.

Płyn zawiera ekstrakt z róży, d-panthenol i alantoinę, więc same składniki łagodzące. Zamknięty jest w eleganckiej butelce z pompką. Jego pojemność to 200 ml. Producent zapewnia, że produkt oczyszcza, odświeża i tonizuje - ale czy ma rację? Cena płynu to ok. 30 złotych.
Skład:


Płynu marki Miraculum używałam tylko do zmywania makijażu oczu (używanie go do całej twarzy byłoby mało ekonomiczne) i sprawdza się w tej materii całkiem nieźle. Jedyny kosmetyk, z którym sobie nie radzi to kredka Avon Supershock, ale z nią niewiele produktów sobie w ogóle radzi :P Ów płyn zmywa eyeliner, tusz do rzęs i, co oczywiste, lżejsze kosmetyki. Nie podrażnia skóry, nie szczypie także w oczy. Nie wysusza skóry wokół nich. Nie uczula mnie, ale nie mam cery wrażliwej, więc nie wiem jak spisze się na takowej.

Płyn odświeża skórę, nie ściąga jej, sprawia, że jest gładka. Warto wspomnieć, że płyn jest bezzapachowy, a na zmytych nim ustach, nie pozostaje nieprzyjemny posmak. Estetyczna i wręcz elegancka butelka z pompką sprawia, że przyjemnie się go używa. Produkt się nie marnuje, gdyż pompka działa nienagannie. Nigdy system dozujący się nie zaciął i zawsze działał prawidłowo. Napisy z opakowania nie ścierają się, co także przyczynia się do pozytywnych wrażeń wizualnych. Cena nie jest jakaś szczególnie atrakcyjna, bo znajdziemy wiele tańszych produktów tego typu, a równie dobrych. Podejrzewam, że może być problem z dostępnością tego produktu (mój Narzeczony kupił mi go w małej, niesieciowej drogerii), 
w żadnej sieciowej drogerii nie wpadł mi on w oko. Jeśli wiecie gdzie można go dostać, dajcie znać.

Reasumując - dobry płyn, choć nie idealny. Pewnie nie skuszę się na niego ponownie, gdyż znam kilka innych płynów, które podobnie działają, a są nieco tańsze. Jednak jeśli kusi Was piękne opakowanie i chciałybyście go spróbować, to mogę go z czystym sumieniem polecić.

Spotkałyście się z tym produktem? Jaki płyn do demakijażu polecacie?

Miłego dnia!

12 listopada 2013

Makijaż z nutą fioletu

Cześć!
Ostatnio robiłam małe babskie party i z tej okazji stworzyłam makijaż. A skoro już zrobiłam mu zdjęcia i widać go całkiem nieźle, postanowiłam go Wam pokazać. To pierwszy makijaż na moim blogu, ale mam nadzieję, że będzie ich więcej.



Użyte kosmetyki:

Twarz:
Podkład Revlon Colorstay do cery suchej i normalnej w kolorze 180
Puder matujący w kompakcie 8h Sephora kolor 25
Korektor Loreal true match kolor 02
Brązer Sleek w kolorze medium (z paletki Contour kit)

Oczy:
Eyeliner w żelu Maybelline lasting drama w kolorze Intense black
Tusz do rzęs Max factor 2000 calorie dramatic look, kolor czarny
Sztuczne rzęsy Active w numerze 01
Kredka jumbo pencil NYX w kolorze milk (jako baza)
Beżowy cień z paletki Sleek Oh so special
Cień z paletki Urban decay Naked w kolorze Buck
Brązowy, matowy, chłodny cień z paletki Sleek Oh so special
Fioletowy cień z paletki Sleek Ultra matts V2
Fioletowy i różowy cień z paletki 120 cieni LancrOne
Jasny cień z paletki do brwi Catrice Eyebrow set

Usta: 
Błyszczyk Essence Stay with me w kolorze Deep rose
                                           
*zdjęcia zostały poddane jedynie obróbce kolorystycznej, żadnego wygładzania skóry, żadnego komputerowego poprawiania niedoskonałości ;)

Jak Wam się podoba? Chcecie więcej makijaży czy raczej sobie odpuścić?

Miłego dnia!