Cześć!
Od
dłuższego czasu przeglądając katalogi Yves rocher moją uwagę zwracały żelowe
kredki do oczu Magnetyczne spojrzenie. Kolory wyglądały na tyle intrygująco, że
zamówiłam od razu aż 3 sztuki! Czy nie pożałowałam zakupu aż tylu kredek naraz?
Żeby się tego dowiedzieć czytajcie dalej!
Żelowe kredki Magnetyczne spojrzenie występują
w 15 wariantach kolorystycznych i 3 wykończeniach - matowym, połyskującym i
satynowym. Należą one do kosmetyków struganych, więc trzeba mieć to na uwadze -
praca przy takich produktach trwa dłużej. Waga produktu to 1,2 grama, a jego
cena waha się między 17 a 26 złotych. Producent twierdzi, że można nakładać go
zarówno na powiekę, jak i na linię wodną.
Kolory,
które ja wybrałam to błękitny (12 Bleu agave), ciemna noc (08 Bleu Volubilis) i
zieleń bambusowa (11 Bambou). W nawiasach zapisałam zagraniczne nazwy, gdyż
wyszukanie w internecie polskich swatchy graniczy z cudem, a dopasowanie
oryginalnych opisów do tych naszych nie jest, wbrew pozorom, takie łatwe.
Ciemna
noc to granat pomieszany z kolorem szmaragdowym. Jego wykończenie to satyna.
Błękitny
to absolutnie unikatowy kolor. Jest bardzo jasny, lekko wpada w miętę. Jest
całkowicie matowy.
Zieleń
bambusowa to jasny i soczysty odcień. Ma satynowe wykończenie.
Kredki
są bardzo miękkie, jak na żelowe produkty przystało. Wygodnie się nimi maluje,
całkiem dobrze się je struga, co dziwi biorąc pod uwagę ich konsystencję. Gama
kolorystyczna jest bogata, ale nie to jest jej atutem - przede wszystkim zwraca
na siebie uwagę nietypowość kolorów. Nie widziałam, żeby inna popularna marka
dysponowała takimi odcieniami kredek do oczu - u Yves rocher mamy bardzo
intensywny fuksjowy róż, matową jaskrawą żółć czy rażący pomarańcz. Kolory są
absolutnie zachwycające! Kreska na górnej powiece zrobiona tymi produktami
wytrzymuje aż do demakijażu. Niestety nie w stanie nienaruszonym. Kreska z
upływem godzin lekko blaknie, granice stają się mniej ostre. Lekko odbija się
także powyżej załamania. Zaradzić temu można mocno matującym pudrem lub cieniami
nałożonymi na bazę i w takich tylko kombinacjach te kosmetyki noszę. Na suchych
i mniej problematycznych powiekach produkt nie powinien nigdzie migrować. Dla
mnie jest to jednak nieco uciążliwe, dlatego decyduję się na ich użycie wtedy,
kiedy mogę pozwolić sobie na kontrolowanie makijażu. Na linii wodnej utrzymują
się krócej - około 4 godziny, ale w tej strefie rzadko która kredka wytrzymuje
dłużej.
Podsumowując
- Yves rocher proponuje nam kredki z cudownych kolorach i o bardzo przyjemnej
konsystencji. Dla osób z powiekami niezbyt wymagającymi będą idealne. Dla tych
borykających się z nadmiernym wydzielaniem sebum w tej okolicy, sprawdzą się
tylko we współpracy z innymi kosmetykami. Sami zdecydujcie czy chcecie
poświęcić kilka chwil więcej, by zachwycić fenomenalnym kolorem na oku, czy też
oszczędzić sobie nerwów podczas noszenia i ewentualnego odbijania. Ja zdecyduję
się jeszcze na dwa, może trzy kolory (z pewnością będzie to boski i wiecznie
wyprzedany brąz).
A tak wyglądają na oku: w wersji solo kredka błękitna, w wersji multikolorowej wszystkie trzy odcienie.
Znacie
te produkty? Jakie inne żelowe kredki polecacie?
Miłego
dnia!
Czyli u mnie mogłyby się nie sprawdzić, ale to nie zmienia faktu że kolory są cudne :)
OdpowiedzUsuńAle pięknie te kolory wyglądają na oczach! Super. Ja miałam tylko w kolorze czarnym , ale byłam z niej bardzo zadowolona.
OdpowiedzUsuńPrzerabiałam różne kredki, obecnie mam z Rimmel Scandaleyes, i bardzo przypadła mi do gustu.
Bardzo ciekawy i inspirujący blog. Obserwuję :)
Jakbyś miała chwilę zapraszam do siebie :) Jak Ci się spodoba, zaobserwuj sprawisz mi wielką radość. Życzę udanego weekendu! Pozdrawiam!
Bardzo ładne kolory.
OdpowiedzUsuńpiękny ten błękit i granat ;) ja miałam kiedyś z Avonu i była całkiem fajna xD
OdpowiedzUsuńładne mają kolory
OdpowiedzUsuń