Cześć!
Mam wrażenie, że odkąd na rynku pojawiły
się płyny micelarne, wszyscy jak jeden mąż, zapomnieli o mleczkach do
demakijażu. Ja także zaliczam się do tej grupy, więc rozumiem dlaczego te
produkty poszły w odstawkę. Po pierwsze dlatego, że ich konsystencja utrudnia
używanie ich - rozmazywanie sobie emulsji na waciku po twarzy, na której mamy
makijaż, nie jest niczym przyjemnym. Po drugie
dochodzi do tego mgła na oczach, która jest powszechnie znienawidzonym
zjawiskiem oraz (po trzecie) to, iż mleczko również trzeba zmyć. To wszystko
sprawiło, że i ja zapomniałam całkowicie o tego typu produktach i jestem
przekonana, że gdyby nie Joybox, taki stan utrzymywałby się nadal. We
wspomnianym pudełku znalazłam bowiem mleczko do demakijażu jagody goji i acai
polskiej marki be organic, o którym chciałabym wam dziś opowiedzieć.
Kosmetyk mieści się w szarej, plastikowej
butelce o minimalistycznej i uroczej szacie graficznej. Jego pojemność to 200
ml, cena ok. 25 złotych, a kupić go można na stronie producenta. Składa się on
z 99% naturalnych składników. Zapach mleczka jest delikatny, nienachalny i świeży, a konsystencja typowa dla produktów tego typu.
Producent zaleca wylać odrobinę mleczka
na wacik i tym masować skórę, jednak ja robię to inaczej - wylewam trochę
emulsji na szczoteczkę soniczną i tym masuję uprzednio zwilżoną twarz. Produkt
się nie pieni, a śliska konsystencja sprawia, że można robić sobie taki masaż
dobre kilka minut.
Ale najważniejszy jest przecież efekt,
więc... efekt jest fantastyczny. Makijaż twarzy jest zmyty w 100%, z makeupem oczu
nie próbowałam, gdyż z założenia stosuję do nich inny kosmetyk. Masowałam
jednak tym duetem także zamknięte powieki i, mimo iż odrobinę kosmetyku dostało
mi się do oczu, nie zostały one podrażnione. Nie doświadczyłam także zamazanej wizji
czy choćby lekkiej mgły na oczach. Mleczko nie wysuszyło mojej skóry, nie
spowodowało także zapchania porów. Po jego użyciu skóra nie jest ściągnięta, a
ja nie odczuwam dyskomfortu. Skóra jest przyjemna w dotyku i nie stwarza oporu
przy dotyku jak to jest np. po użyciu czarnego mydła. 
Mleczko be organic jest także wydajne.
Używam go od półtora miesiąca, a zużyłam może 1/4 butelki. Wystarczy kropla
wielkości fasoli, by pozbyć się makijażu z całej twarzy.
Kosmetyk ten polubiłam do tego stopnia,
iż zajrzałam na stronę producenta w poszukiwaniu kolejnych produktów. Póki co w
sprzedaży jest ich zaledwie siedem, ale już wiem, że chętnie przyjrzę się im
bliżej (najlepiej wszystkim :D). Gorąco polecam Wam to mleczko!
Znacie markę be organic? Które ich
kosmetyki możecie mi polecić?
Miłego dnia!