16 marca 2015

Sephora Matujący puder w kompakcie 8h

Cześć!
Macie takie kosmetyki, które mimo ich wielu wad, kochacie? Jeśli nie, to pokażę Wam coś, co kocham i nienawidzę jednocześnie, ale jednak bardziej z przewagą na "kocham". Mowa o pudrze matującym w kompakcie 8h marki Sephora

Początkowo nie byłam do niego przekonana i leżał w szufladzie mojej toaletki, czekając na moją łaskę. Doczekał się, gdyż ilość pudrów w mojej kosmetyczce mnie przytłoczyła i postanowiłam go w końcu zużyć. Puder ma 10 g, jest zamknięty w solidnym plastikowym opakowaniu zamykanym na porządny zatrzask, a jego cena to ok. 40-50 złotych. Naklejka z tyłu się ściera, co nie wygląda estetycznie, ale przecież nie o to chodzi ;) Producent twierdzi, że puder ma utrzymywać mat 8 godzin. A jak to wygląda naprawdę?

Muszę na początku wspomnieć o tym, że nie jestem fanką pudrów, nie lubię płaskiego matu i rzadko używam produkty tego typu. Jednak jeśli już używam, to chcę, żeby ten puder był naprawdę dobry i dawał efekt wygładzenia i zmatowienia na długie godziny.
Już po pierwszej aplikacji pudru powiedziałam WOW. Cera była wygładzona, ujednolicona, wyglądała bardzo dobrze. Puder ten ma bardzo mocny pigment, dlatego tez nie radziłabym go nakładać partiami np. tylko na strefę T, gdyż zwyczajnie będzie widoczny. Nie oszukujmy się, podkreśla suche skórki, ale nie zostaje na nich plamami, jak to się dzieje z niektórymi produktami do twarzy.
Nie podkreśla za to włosków na twarzy. Wchodzi w zmarszczki pod oczami, nie - on masakrycznie wchodzi w zmarszczki pod oczami i wokół nich, robi kurze łapki, mimo iż zazwyczaj ich tam nie widać. Dlatego też nie polecam go nakładać na tę okolicę. A teraz najlepsze - mat, który oferuje nam Sephora to jest istne szaleństwo. Nigdy nie widziałam tak ładnego i długotrwałego matu. Piękne wykończenie, które na twarzy wytrzymuje (UWAGA!) ok. 14 godzin! Zakrywa różnice kolorystyczne na twarzy, które nie do końca zakrył podkład. Nie zostawia typowo pudrowej, suchej warstwy.
Niesamowita trwałość! Dowód? Nałożyłam puder na twarz o godzinie 5 rano, pojechałam na uczelnie (2 godziny PKS-em), powietrze było wilgotne, a pogoda niespecjalna, zdarzyło mi się dwa razy biec do autobusu, wróciłam do domu (ponownie 2 godziny PKS-em), godzina 19.00. Moja bratowa od razu zapytała co mam na twarzy, bo wyglądam tak świeżo, jakbym dopiero co się umalowała. I to jest dla mnie zadowalający efekt. Tak właśnie powinien działać puder.

Muszę przyznać, że produkt jest niezwykle dziwny. Nie polecam go osobom, które podczas noszenia makijażu dotykają twarzy (nie wolno!), gdyż schodzi plamami, okropnymi plamami, co widać ze względu na wspomniany intensywny pigment. Jeśli nie dotykamy twarzy utrzymuje się na niej długie godziny w nienaruszonym stanie. 
Warto wspomnieć także o zapachu, wyczuwalnym tylko w opakowaniu - jest to zapach wosku pszczelego, takiego prawdziwego, nie sztucznego. Dla mnie bardzo w porządku. Czytałam na wizażu, że ma lusterko - mój nie miał, podejrzewam, że wychodził on w różnych seriach i stąd ta różnica. Istotnym jest także to, że podczas aplikacji pędzlem okropnie pyli, a to sprawia, że się marnuje.

SKŁAD: Talc, Zinc Stearate, Isopropyl Isostearate, Synthetic, Fluorphlogopite, Silica, CI 77492 (Iron Oxides), Phenoxyethanol, CI 77491 (Iron Oxides), Sorbic Acid, CI 77499 (Iron Oxides), Methicone, Parfum (Fragrance), Benzyl Benzoate, Mica, BHT, D-Limonene, Butylene Glycol, Bambusa Arundinacea Stem Extract, Aqua (Water), Geraniol, Citronellol, Hydroxycitronellal, Alpha-Isomethyl Ionone, Enantia Chlorantha Bark Extract, CI 15850 (Red 7), CI 19140 (Yellow 5 Lake), CI 77891 (Titanum Dioxide), CI 77007 (Ultramarines), CI 77742 (Manganese Violet), CI 42090 (Blue 1 Lake), Maltodextrin, Xanthan Gum, Orthosiphon Stamineus Leaf Extract, Oleanolic Acid.

Na twarzy wygląda tak:


Podsumowując, puder ma wiele wad, które dla niektórych będą niedopuszczalne, jednak gdy nauczymy się z nim pracować, zaowocuje to miłością. Wygładzenie, wyrównanie kolorytu, trwałość i mat są absolutnie fenomenalne! Dlatego też kupię go ponownie i będę kupować, dopóki przestaną go produkować, ponieważ daje efekt, jakiego oczekuję.
Daję mu 5- i czekam, aż zużyję inne pudry, które mam, by do niego wrócić.
(A recenzję zawdzięczacie M. z bloga Mery Places, gdyż to ona podarowała mi to cudo ;))

Miałyście go? Jak się spisywał?

PS. Wybaczcie, że puder wygląda jak wygląda, ale nie dość, że się kończy to jeszcze upadł, potwór, i postanowił się pokruszyć :P

Miłego dnia!

2 komentarze:

  1. Szkoda, że nie jest wolny od wad, bo na skórze wygląda świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy blog <3
    agrestaco6.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to dla mnie ogromna radość, na każdy odpisuję i staram się odwiedzić jego autora, jeśli również prowadzi bloga.

Nie wstydź się, napisz coś ;)