Cześć!
Jakiś
czas temu zaczęłam recenzować serię liście zielonej oliwki marki Ziaja. Ukazał
się już post o oliwkowym płynie dwufazowym do demakijażu a dziś na tapecie oliwkowa woda tonizująca z witaminą C
z wyżej wspomnianej serii. Ciekawi? Zapraszam dalej! Oliwkowa
woda tonizująca zalecana jest na co dzień, po ćwiczeniach i w podróży. Zawarta
w niej esencja z liści zielonej oliwki ma działać jako przeciwutleniacz oraz
odpowiadać za łagodzenie podrażnień. Ma również odświeżać, wzmacniać skórę i
chronić ją przed transepidermalną utratą wody. Z kolei D-panthenol i witamina C
odpowiedzialne są za nawilżanie, łagodzenie podrażnień i poprawę kondycji
skóry. To o składnikach mówi producent. Co mówi o samej mgiełce? Że odświeża -
tylko tyle. Sprytne wybrnięcie z kłopotliwej sytuacji - zrzucenie
odpowiedzialności za działanie nie na produkt jako całość, ale na poszczególne
jego elementy.
Zapach
oliwkowej wody tonizującej jest zupełnie taki sam jak pozostałych kosmetyków z
tej serii - świeży, lekko cytrusowy, chemiczny i nieco irytujący.
Skład:
Oliwkowa
woda tonizująca z witaminą C to w moim odczuciu produkt przedziwny. Przez
pierwszy miesiąc byłam zachwycona odświeżeniem jakie daje, szczególnie rano
pomagało mi to się obudzić. Delikatnie spryskiwałam sobie nią twarz i
aplikowałam na to krem nie czekając aż woda się wchłonie. Wpływało to bardzo
korzystanie na wydajność specyfiku nawilżającego, gdyż na tak przygotowanej
twarzy rozprowadzał się lepiej, a przez to była go potrzebna mniejsza ilość. Z
czasem zauważyłam jednak, że zapach produktu zaczął mnie męczyć. Pojawiło się
też coś, co całkowicie zdyskwalifikowało ten produkt - szczypanie w oczy. I nie
chodzi mi tu o dyskomfort spowodowany psiknięciem sobie mgiełki prosto w oko,
lecz o całodzienne podrażnienie. Odnoszę wrażenie, że w trakcie dnia z rzęs i
powiek, na których osiadł rano, przedostawał się do oczu. Wiem, że zakrawa to o
absurd, ale jestem przekonana, że zarówno on jak i jego brat z serii (o którym
będzie niebawem) robią właśnie takie psikusy - nieprzyjemne niespodzianki, do
których nie sposób się przyzwyczaić. Gdyby ten produkt nie miał atomizera to
mogłabym zrozumieć, że dlatego iż szczypie w oczy. W związku z tym nasącza się
nim wacik i te okolice omija. Kiedy jednak ma fantastyczny aplikator dający
równomierna mgiełkę, jak można nie spryskać nim jednocześnie oczu? Przelewanie
go na płatek kosmetyczny mija się z celem i całkowicie odbiera frajdę i
przyjemność korzystania z tego toniku. Jeśli chodzi o działanie na skórę
niestety nie zauważyłam żadnej poprawy, dodatkowego nawilżenia czy czegokolwiek
korzystnego, za co mogłabym tę wodę oliwkową pochwalić.
Podsumowując
- oliwkowa woda tonizująca nie robi żadnej różnicy w kondycji skóry, a jedyny
plus, za który ją lubiłam okazał się minusem. Ja szukam nowego toniku.
A Wy?
Macie swoich faworytów w tej kategorii? Chętnie zapoznam się z Waszymi typami!
Jakoś nie mam do niej zaufania.
OdpowiedzUsuńMam tę wodę :) Stosuję ją po ćwiczeniach, dla odświeżenia twarzy. Jest takim średniakiem. Stanowczo wolę wody termalne :)
OdpowiedzUsuńNie miałam tej serii :-) ale jakoś nie przekonują mnie toniki z atomizerem :-)
OdpowiedzUsuńlubię ją ;)
OdpowiedzUsuń