9 czerwca 2016

Yves rocher - Rozświetlający suchy olejek Monoi de Tahiti - recenzja

Cześć!
Wiosna w pełni. Słońce już całkiem bezczelnie rozgościło się na niebie i ani myśli ustąpić. Jeśli zamkniesz oczy na pewno zobaczysz to, co ja - plażę, gorące dni, ciepły wiatr rujnujący fryzurę, imprezy przy zachodzie słońca i skórę muśniętą jego promieniami. Co zrobić, by zintensyfikować złocisty efekt opalonego ciała? Zdradzę Ci tajemnicę, zapraszam.
Ten pseudopoetycki wywód to ledwie wstęp do recenzji rozświetlającego suchego olejku Yves rocher Monoi de Tahiti i gwarantuję, że z każdym kolejnym zdaniem będzie tylko ciekawiej! Kosmetyk mieści się w szklanej butelce o pojemności 100 ml, a jego cena to 59 złotych. W ofercie tej marki można go dostać tylko w okresie wiosenno-letnim i nie ma co obawiać się, że zniknie z oferty, bo od kilku lat wraca właśnie z sezonie wakacyjnym. 
Jego zapach to tzw. monoi, czyli gardenia tahitańska utopiona w oleju kokosowym - aromat mocny, kwiatowy, ciężki. Bardzo intensywny. Ostrzegam więc osoby wrażliwe na zapachy lub te, których dopadają migreny, że to będzie dla nich woń hiperdrażniąca. Jestem jednak przekonana, że duża część osób otworzy się na jej nietypowość i doceni fakt, że nie trzeba (a nawet nie należy) już wtedy używać perfum, które w wysokich temperaturach stają się zbyt duszące. Dokładnie taką samą nutę zapachową znajdziecie w żelu pod prysznic Yves rocher kwiat gardenii z Polinezji oraz w nawilżającym balsamie do ciała Sephory z serii Monoi. Olejek nie ma parabenów, oleju mineralnego, zawiera składniki w 98% pochodzenia naturalnego i 2% ekstraktu z gardenii tahitańskiej. W składzie odnajdziemy m.in. olej kokosowy i sezamowy.
Olejek rozświetla skórę nie tylko przez to, że ją nawilża, ale także przez złote drobinki, które w nim pływają. Całe morze złocistych błyskotek. Cała masa bardzo drobnego brokatu, który... widać. Nie ma co się łudzić, że jest to subtelna poświata - są to widoczne drobinki, dlatego przeciwnicy brokatu już mogą o nim zapomnieć. Nie jest jednak tak, że rozmówca oddalony o metr od nas zauważy, że jesteśmy dyskotekową kulą. Efekt jest naprawdę ładny, jednak zdecydowanie letni lub imprezowy. Do pracy bym się tym olejkiem nie wysmarowała, choć nie dotyczą mnie jakiekolwiek urodowo-makijażowe ograniczenia. 

Skóra po użyciu olejku wygląda na zdrową i promienną. Nie jest także klejąca, a kosmetyk nie brudzi ubrań. Efekt utrzymuje się przez kilka godzin i to zdecydowanie wystarcza, by zabłysnąć na letniej imprezie. Kosmetyk jest bardzo wydajny, wystarczy odrobina, by rozświetlić dużą partię  ciała. Myślę, że 100 ml olejku wystarczy na cały sezon.
Dla mnie to strzał w dziesiątkę - połączenie pielęgnacji z makijażem ciała i pięknym zapachem. Zdecydowanie będzie to nieodłączny element moich letnich wyjść.

Skład: isopropyl palmitate, coco-caprylate/caprate, ethylhexyl palmitate, octyldodecanol, caprylic/capric triglyceride, ethylenediamine/hydrogenated dimer dilinoleate copolymer bis-di-c14-18a, cocos nucifera (coconut) oil, parfum/fragrance, mica, sesamum indicum (sesame) seed oil, alcohol, tocopheryl acetate, bht, gardenia tahitenis flower extract, amyl cinnamal, benzyl alcohol, CI 77491 (iron oxides), CI 77891 (titanium dioxide).

A Wy? Znacie ten olejek?

Miłego dnia!

11 komentarzy:

  1. Uwielbiam zapach tej serii ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam słabość do kosmetyków YR dlatego na pewno i ten trafi w moje ręce :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zawsze uwielbiałam wszelkiego rodzaju zele..płyny..szampony.. z brokatem! Pięknie wyglądają w opakowaniach i poza.. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to trochę dziwne, ale ja także uwielbiam te błyskotki, mimo iż nie mają żadnych właściwości pielęgnacyjnych ;)

      Usuń
  4. Tego nie znam ale mam ochotę wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam go :) Towarzyszył mi podczas ślubu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie przeszkadzał Ci intensywny zapach w takiej chwili?

      Usuń
  6. piękny :D muszę sprawić sobie taki olejek :D

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to dla mnie ogromna radość, na każdy odpisuję i staram się odwiedzić jego autora, jeśli również prowadzi bloga.

Nie wstydź się, napisz coś ;)